Pisząc poprzednią notkę przypuszczałem, że kryzys zmierza ku rozwiązaniu. Tymczasem zaostrzono ograniczenia i od trzech tygodni jesteśmy na tzw. etapie czwartym. Przestałem być optymistą i przyjąłem do wiadomości, że liczby naturalne są nieskończone, więc możliwości jest dużo.
Stan umysłów w Melbourne
Wolno siedzieć w domu.
Nie wolno odwiedzać znajomych ani rodziny (z wyjątkiem opieki nad kimś).
Nie wolno jechać na zakupy dalej niż pięć km od domu.
Nie wolno jechać na zakupy częściej niż raz dziennie i więcej niż jednej osobie z domu.
Nie wolno jechać do pracy w ogóle, z wyjątkiem firm, które dostały specjalnie zezwolenie.
Wobec powyższego większość biznesów i sklepów jest pozamykana.
Sklepy poza supermarketami i aptekami działają tylko w trybie internetowym bądź bezkontaktowym. Dla przykładu w Bunnings (taka tutejsza Castorama) trzeba zamówić towar online, podjechać na parking i pracownik sklepu przynosi nam towar i wrzuca do bagażnika.
Wolno pracować z domu.
Szkoły są pozamykane. Uczniowie uczą się z domu.
Nie wolno pojechać w góry ani nad morze (bo mamy dalej niż pięć km).
Nie wolno spacerować ani ćwiczyć w grupach większych niż dwie osoby (nawet jeśli mieszkają razem).
Nie wolno ćwiczyć na zewnątrz częściej niż raz dziennie i dłużej niż jedną godzinę dziennie.
Trenerom fitness (i podobnym, np. karate) nie wolno jechać na siłownię celem nadawania stamtąd treningu online, nawet jeśli byliby sami na sali.
Nie wolno wychodzić z domu po godzinie 20:00 i przed 5:00. Godzina policyjna.
Nigdzie nie wolno wychodzić bez założonej maseczki.
Wszystko to żeby uniknąć liczby chorych rosnącej wykładniczo.
Dzisiaj mieliśmy 148 nowych przypadków Covida. To duży spadek od rekordowych ponad 700 kilka tygodni temu.
Wiadomości o tym, że w całej Europie nie ma blokady od prawie trzech miesięcy i jakoś liczba chorych wykładniczo nie rośnie tutaj nie docierają. W ogóle wiadomości ze świata (poza przygodami rodziny królewskiej) docierają do Australii średnio po 20 latach.
Etap czwarty tego cyrku ma się zakończyć 13 września. Jak Darth Andrews zezwoli to przejdziemy wtedy do etapu trzeciego, który nie wiadomo jeszcze co będzie oznaczał.
Darth Andrews (nasz premier stanowy) ogłosił ostatnio, że chce zmienić prawo tak, aby pozwalało mu przedłużyć stan wyjątkowy o kolejne 12 miesięcy oraz utrzymywać go nawet, gdy nie będzie żadnych przypadków Covida. To o dziwo wreszcie wywołało sprzeciw Australijczyków i nie wiadomo, czy rządowi Partii Pracy uda się to przeforsować w parlamencie stanowym, bo nie mają większości w senacie. Przypuszczam jednak, że szum jest chwilowy i się uda.
Tyle w Wiktorii. W innych stanach jest lepiej, co nie znaczy, że dobrze.
Stan umysłów w reszcie Australii
Terytorium Północne (NT) ogłosiło, że zamyka granice na uwaga, uwaga… 18 miesięcy. Nie granice kraju, ale granice z innymi stanami. Połowa ludności NT żyje wprawdzie z turystyki, ale co tam. Rząd federalny ustanowił bowiem dwa zasiłki, które pozwalają beneficjentom myśleć, że pieniądze rosną na drzewach:
- Job keeper – zasiłek dla firmy, wypłacany pracownikowi zamiast pensji. Celem jest utrzymanie fikcji, że bezrobocie jest niższe niż 30% (albo i więcej). Oficjalnie wynosi ok. 8%.
- Job seeker – zasiłek dla szukających pracy.
W innych stanach jest niewiele lepiej. Pozamykane są granice nie tylko Wiktorii (która ma jakieś przypadki Covida naprawdę), ale i praktycznie wszystkie inne. Dzieją się takie cuda, że np. matka, której noworodek został zabrany karetką do szpitala w innym stanie, nie może go odwiedzić. Albo rolnik nie może nakarmić lub ostrzyc stada owiec po drugiej stronie granicy. Przy czym dziennie wykrywa się około 5 (pięciu) przypadków Covida poza Wiktorią.
Loty z zagranicy są reglamentowane. Do Melbourne nie przylatuje nikt. W Sydney limit dzienny to 350 osób. Wobec tego nieliczne linie, które jeszcze latają zabierają na pokład tylko pasażerów pierwszej i biznes klasy. Po przylocie trzeba spędzić dwa tygodnie na kwarantannie w hotelu. Na własny koszt.
Widoki na przyszłość
W krótkim okresie przypuszczam, że epidemia zostanie opanowana. Nie wiem jednak czy to jest dobra wiadomość. Przypuszczalnie bowiem zostaniemy tutaj odizolowani nie tylko od świata, ale nawet od reszty Australii, na nie wiadomo jak długo (bo jakieś przypadki covida będą się jednak pojawiać)
W długim okresie są dwa rozwiązania:
- Kryzys zostanie jednak zażegnany (szczepionką lub skuteczną terapią).
- Trzeba będzie pomyśleć o spakowaniu manatków.
Niby zawsze wiedziałem, że Australia jest wyspą i w razie problemów będzie chciała się izolować. Jednak przeprowadzając się tutaj nie brałem na poważnie możliwości, że zostanę tutaj zamknięty na dłużej. To zmusza do przewartościowania priorytetów. Z tego co słyszę wokół to wiele osób tak myśli. Cieszę się przy tym, że mam w szufladzie polski paszport, w razie czego.
Na razie siedzimy w domu i czekamy na rozwój wypadków. Dobrze, że chociaż zima nie jest tutaj nadmiernie dokuczliwa (poniżej kolaż zdjęć z naszego ogródka).

11 odpowiedzi na “Melbourne – nie chcecie tu być”
https://m.youtube.com/watch?v=wKSOtHzX8oA
Hej
Jak obecnie wyglada sytuacja w Melbourne? Premier „Darth” robi chyba jak Vader, ze problemy rozwiazuje silowo, ludzie sa brutalnie aresztowani przez policje, nawet za jakies wpisy w internecie krytykujace lockdown, policja wchodzi obywatelom razem z drzwiami do domow, sa maglowani i zastraszani przez policje. Jak podejdziesz do nagran, jakie zrobiono w Melbourne? https://youtu.be/fi4YG_W0Um8 https://youtu.be/xKpsmvEpQvc
Jak obecnie wyglada sytuacja malych firm, jedno – kilkuosobowych?
pozdrawiam
Hej Marius, ten filmik jest prawdziwy. Było takich niestety więcej. Wygląda na to, że psychopaci, których nigdy w policji nie brakowało (trochę jak podpalaczy w straży pożarnej) mają teraz swoje złote czasy. Do tego czując poparcie naczelnego psychola rzadko mają skrupuły.
W Australii podnoszą się oczywiście głosy protestu, ale w sytuacji gdy stado owiec trzęsie portkami przed wirusem to niewiele można zrobić.
Ten drugi film to moim zdaniem też psychol, ale po drugiej stronie.
Czuję się w tej sytuacji zaszczuty: wariaci po jednej i drugiej stronie sporu. Tymczasem wiadomo, że nie można siedzieć okrakiem na barykadzie, bo się pierwszym będzie odstrzelonym.
Sytuacja firm w ogóle nie wygląda. Działają tylko te, które mogą dostarczać produkty online albo są uznane za „niezbędne”. Reszta siedzi na zasiłku, który lada dzień ma być obniżony. I to jest jedyna dobra wiadomość.
W tych okolicznościach sytuacja w Europie, z ograniczeniami dystansu społecznego, ale normalnym funkcjonowaniem, wydaje mi się być jakąś oazą rozsądku. W Australii go brak.
Dzieki za odpowiedz. Widzialem juz kilka filmikow o tym jak obecnie traktuje obywateli australijska policja, to sie w glowie nie miesci, ze kraju zachodnim, demokratycznym, policja trakuje wlasnych obywateli jak w Rosjii, Bialorusi, za wpisy w internecie krytykujace dzialania rzadu. Umknal mi filimk innego naszego rodaka z Melbourne, ktory opuscil Australie po 31 latach mieszkania tam, i tenze mowil, ze premier jawnie lamie prawo, konstytucje wprowadzajac takie panstwo policyjne. Co to bedzie dalej? Czy ten premier i jego partia zdaja sobie sprawe, ze przegraja wybory za taki zamordyzm? Ekonomia bardzo mocno odczuje taki lockdown, ciekawi mnie jak tam sytuacja uniwersytetow, ktore zarabialy na chinskich studentach, jak i malych firm, typu fryzjerzy, jakies drobne uslugi.
Pani A. mowi, ze szczepienia beda obowiazkowe, a ci co nie zaszczepia sie, nie dostana paszportu, nie zostana wpuszczeni w wiele miejsc, nic nie zalatwia i sama ma ochote wyjechac do Polski. Szczepika od Gatesa to podejrzana sprawa, wirusolodzy , mowia, ze nie da sie stworzyc szczepionki w kreotkim czasie, trzeba lat pracy, na wiele wirusow nadal nie mamy szczepionek, a tu nagle elektronik-programista ma juz gotowa szczepionke. Jak nic fani spiskow wietrza w tej szczpionce chipowanie ludzi, i Australia ma byc poligonem doswiadczalnym w tej sprawie.
Niestety premier Wiktorii ma duży zapas poduszki bezpieczeństwa bo wybory za dwa lata, w mediach które w większości go popierają ma sporo społecznego poparcia. Ludzie nie łączą faktu, że jego rząd i decyzje doprowadziły do wybuchu drugiej fali, która doprowadziła do najdłuższego zamknięcia życia publicznego na świecie – Melbourne pobiło nawet Wuhan.
Premier Australii powiedział, że szczepionki zostaną obowiązkowe na tyle na ile się da, tzn nie wykluczył przymusu. Rząd już zapłacić z góry za szczepionkę, której jeszcze nie ma. A jak już wydali pieniądze, to szkoda by je zmarnować, nieprawdaż?
Co będzie dalej? Sądząc po nerwowych reakcjach w Europie, te kraje mogą próbować się zamykać dokładnie jak Wiktoria. Opór społeczny to fikcja w Australii ale w Europie będą ludzie protestować. Nie jestem pewny czy faktycznie lepiej się wynosić stąd i uciekać do Europy, bo tam sezon grypowy dłuższy i ludzie także mogą być zamykani.
Ekonomicznie wychodzenie z tego kryzysu w Wiktorii zajmie dwie dekady wg prognoz w tutejszych gazetach
Wszędzie będzie dziwnie. Naprawdę porzuciłbyś wszystko tutaj z powodu lockdownu? Rozumiem, gdyby gospodarka zmierzała w przepaść, ale zakładam, że tak się nie stanie.
Życie w klatce jest mało interesujące. Nawet złotej. Przypuszczam jednak, że problem rozwiąże się wcześniej.
Witaj, śledzę Twoje wiadomości z Polski, sam niegdyś miałem Australijski sen…Nowa Zelandia, Tasmania (uchowaj Boże od AU i metropolii) – a ja ko że byłem zdesperowanym elektronikiem bez dobrej pracy w PL, to już-już miałem pakować manatki i uciekać z tego cebulastego kraju za wielką wodę, czyli „Do Was”. Po kilku spotkaniach z rodzinnymi „biznesami ułatwiającymi emigrację zawodową” moje nadzieje lekko pobladły,a gdy zdałem sobie sprawę z faktu iż będę tam tyrał na budowach ciągnąc kable jako elektryk lub i jeszcze co gorszego, jednocześnie ucząc się i mieszkając kątem u kogoś na peryferiach miasta… po prostu mi przeszło. Dziś decyzji o pozostanie w PL nie żałuję , choć egzotyka kontynentu Australijskiego ciągnie mnie i nęci, ale z tego co piszesz – skutecznie można to zadeptać realiami życia tam… szkoda…. jak to Piłsudski mawiał : kraj piękny , ale ludzie kur…y ?
Nie tracę nadziei że kiedyś…nadejdzie taki dzień kiedy można będzie polecieć ot tak do AU, pozwiedzać, popatrzeć na całe piękno tej części globu…bez pandemii, restrykcji, głupawych przepisów… oby…
Na pocieszenie Twojej sytuacji dodam że w Europie sytuacja znowu się zabagnia, ludzie też tracą pracę , z gałęzi biznesu gdzie są zwolnienia – walą do innych, pracy za dużo nie ma, nie jest to to co przed całym tym zasranym gównem. Rosja ogłosiła rzekomo posiadanie szczepionki i jej produkcję, Europa nie chce wierzyć , niby już-już ma być lek lub szczepiona a tu guzik, póki co nie mamy nic prócz obaw.
Trzymaj się ciepło , pisz – czytamy z ciekawością, pozdrawiam Cię serdecznie : AdiX
Hej AdiX. Australia jest fajna, ale nie za wszelką cenę. Miejmy nadzieję, że jakiś rodzaj normalności wróci.
wiesz elekrycy zarabiaja tutaj swietnie…ludzie na budowach zarabiaja swietnie, czesto lepiej, niz wyksztalcone osoby. Jak jestes doswiadczony to masz ogromne mozliwosci. Masz troche polskie myslenie..Nie wiem jak jest w krajach zachodnich Europy na budowach, ale wiem jak tu jest bo jestem architektem.
Dzięki, jednak próbowałem pisać do urzędu imigracyjnego czy mnie chcą, i na różne ogłoszenia o pracę aplikowałem (w serwisie Gumtree – u Was popularne miejsce), i gdzieś na jakieś zachęty rządowe reagowałem i…nic. No to rzucać wszystko tu w pl i lecieć … i na miejscu się dowiedzieć że jest średnio… no to tak sobie mi to pachnie. Pamiętajmy też że w AU pracować jako elektryk – to trzeba tak czy siak zrobić albo zawód albo przeprowadzić uznanie zawodu, co wiąże się zazwyczaj z chodzeniem do tamtejszej szkoły zawodowej (nie wiem tego na pewno – jeśli się mylę to przepraszam). Ogólnie – mając lat 42 – już mi się zwyczajnie nie chce. Na dodatek u siebie w PL pracuję jako konstruktor elektroniki, spokojna wygodna praca, a nie w AU po budowach skakać w ubranku roboczym… na szczęście w PL trochę interesy się rozruszały i jako tako się kręcą, więc póki co – nie mając zachęty z tamtej strony – postanowiłem „siedzieć na dupie” u siebie, bez spiny, na luzaku. AU już chyba tylko jako kierunek turystyczny, kiedyś.