Większość zwierząt na outbacku wychodzi z ukrycia nocą, często powodując kłopoty kierowców, którzy upierają się jeździć po zmroku. (Swoją drogą: autem z wypożyczalni nie wolno jeździć po zmroku na outbacku). Spotkanie z kangurem nie robi wrażenia na kierowcy pociągu drogowego, ale dla samochodu osobowego takie zderzenie to koniec podróży, a czasami i gorzej. A pomyślcie, że są na australijskich pustkowiach jeszcze większe zwierzęta niż kangur. Wielbłąd chociażby. Albo koń.
Zwierzęta wychodzą z ukrycia po zmroku, więc lepiej jeździć za dnia.
Scynk jest jednak inny. Prowadzi dzienny tryb życia, porusza się powoli i też wyłazi też czasem na drogi.
To jest jednak bardzo nietypowy gad: jest bowiem monogamistą. Scynki dobierają się w pary na całe lata i bardzo źle znoszą sytuacje, gdy jeden z „małżonków” zostaje rozjechany na drodze. Drugi nie chce go opuścić, kręci się cały czas blisko, aż czasami sam również pada ofiarą samochodu.
Uważajcie na scynki.
Nie są jadowite, nikomu nie szkodzą i są śliczne.
Na zdjęciu poniżej: scynk krótkoogonowy (tiliqua rugosa), po angielsku nazywany shingleback, co możnaby przetłumaczyć jako „plecy z dachówki”. Jeden z kilku gatunków jaszczurek „blue tongue” („niebieski jęzor”), endemicznych dla Australii. Tego osobnika spotkaliśmy na polnej drodze w Flinders Ranges w Południowej Australii.