W tym roku chcieliśmy Sylwestra uczcić oglądając fajerwerki, a jednocześnie unikając dużego tłumu (taka psychoza). Padło więc na St Kildę.
Nie jestem pewien, czy udało się pokonać psychozę, bo St Kilda to dzielnica wysoce rozrywkowa i daleko tam było do pustych ulic. Impreza też trochę inna niż w parkach w City. Raczej pod znakiem uwalonej młodzieży bez krępacji trzymającej w ręku butelki z winem (nie wolno!) niż rodzinnych pikników na kocykach. Co zauważyłem to zablokowane uliczki dojazdowe do placu otaczającego słynne molo. Ciężarówką nie dało się tam z rozpędu wjechać. Jednak nie tylko ja mam psychozę.
Tak czy owak zabawa była przednia, a na samym molo bryza była tak świeża, że po godzinie czekania od 23-ciej ucieszyłem się z nadejścia 2017 roku.
Było też na co popatrzeć, bo z mola do centrum miasta jest w prostej linii 5km. Widać stamtąd całą panoramę miasta jak na dłoni.
Szczęśliwego Nowego Roku dla wszystkich naszych czytelników!

4 odpowiedzi na “Fajerwerki na St Kildzie”
Co się dzieje? Czy Nasz Przemek strajkuje? Czekamy;-)
To nie Przemek strajkuje, ale życie chyba przyspieszyło. Postaram się poprawić.
Happy New Year dla Was tez 🙂
szczęśliwego ! pozdrawiam