W tym roku nasz stanowy premier zrobił nam prezent. Premier-socjalista, jak coś daje to nigdy ze swojego. Tym razem kosztem pracodawców ogłosił nowe święto, dzień wolny od pracy: Wigilia Wielkiego Finału AFL. Czujecie to? Nawet nie Wielki Finał Footy, bo ten jest zawsze w sobotę, ale dzień przed. W mieście odbywa się wtedy parada i to z jej okazji to święto. Szybko się okazało, że nikt prawie tego święta nie chce, bo nawet branża futbolowa obawiała się, całkiem słusznie, że na taką okoliczność wiele osób zapomni o footy i wyjedzie za miasto. Ale premier się uparł i mówił, że musi obietnicę spełnić. No i spełnił.
Pogoda dostosowała się do sytuacji i prosto z przedłużonej zimy przeniosła nas w górne strefy dwudziestek i nawet powyżej trzydziestu stopni.
My oczywiście zamiast na paradę w Melbourne pojechaliśmy na długi weekend w piękne miejsce, używając do wyszukania noclegu po raz pierwszy strony Airbnb (sprawdziła się znakomicie).
Zapraszam na kilka słonecznych zdjęć z jednego z miasteczek położonych na słynnej drodze Great Ocean Road: Anglesea. Miejscowość maleńka, ale plaże ma przepiękne, dodatkowo wolno tam spuścić ze smyczy psa.
Zaliczyliśmy więc długie spacery boso po plaży, wieczorne barbecue, a nawet pierwszą morską kąpiel w sezonie (co prawda ja się zanurzyłem tylko do kostek – woda za zimna, ok. 14 st)
Trudno o lepsze miejsce na odpoczynek po przydługawej zimie.
Ta część wybrzeża nazywana jest „Surf Coast” (Surfowe Wybrzeże)
Najbardziej zatłoczona plaża w Anglesea
Tutaj ujście rzeczki w Aireys Inlet
4 odpowiedzi na “Anglesea, Great Ocean Road”
CUDOWNIE
Pieknie! I tak…domowo…milutko.EH…wolne dni, koniec zimy…a u nas juz po fiestas i choc w dzien grzeje jeszcze bardzo to poranki bardzo fresco!co…idzie hiszpanski zima…oj idzie…
Hiszpański klimat jest chyba podobny do tego z południa Australii. Jaka jest u Was zima?
Takie inne te Wasze plaze. Piekne!