Węża spotkaliśmy. Po angielsku mówią na niego eastern brown snake, po polsku: nibykobra. Na liście najbardziej jadowitych węży świata ma mocną pozycję na podium. Tymczasem spokojnie sobie pełza po pełnym ludzi Ogrodzie Rododendronów w Olindzie (przedmieście Melbourne w Górach Dandenong).
12 odpowiedzi na “Nibykobra”
Witam, pisałam na starym blogu ale widzę że jest nowy .. czy mogę dostać informację na temat posta ze starego bloga ? Szukam danych do pracy na studia … czy dane zawarte w tym artykule są nadal aktualne ? http://melbourne.blog.onet.pl/2006/11/15/woda/comment-page-1/#comment-4202
Hej Asia, trochę wody upłynęło od napisania tamtego posta. Troszkę się to pozmieniało, czas może odświeżyć temat.
Głównie chodzi mi o te restrykcje … czy one są nadal aktualne. Spędziłam w tym roku wakacje w Melbourne i o niczym takim nie słyszałam
Restrykcje znacznie złagodzono, prawie do zera. Szczegóły chyba wymagają osobnej notki, ciekawy temat, dzięki za poruszenie go.
Z wyglądu niepozorna ta nibykobra. W ogóle to w czołówce tych najbardziej jadowitych jest kilka węży australijskich…
Całe „Top 10” jest z Australii. Mamy tutaj niezłą kolekcję gadów.
Fuj..w ogrodzie?
Ogród rododendronów, ładnie utrzymany, pełen kwitnących kwiatów o tej porze roku. Ogród jest jednak otoczony parkiem narodowym, w którym żyje pewnie milion takich węży.
No ładne rzeczy.To strachy na Lachy? A miałeś nas na przyjazd /bo coraz cieplej/ namawiać.Przemek popraw się!:-)
Coraz cieplej, więc i węże się pokazują. Ten „brown snake” jest przecież piękny (byle z daleka).
A pisałeś wcześniej, że nie tak łatwo spotkać…Za 2,5 tyg będziemy w Melbourne pozdrawiam
Nie jest łatwo spotkać węża. Wczoraj wróciłem z dwudniowej wyprawy w busz z synem. Widzieliśmy chyba ze sto jaszczurek różnej wielkości, ale żadnego węża. Chociaż inni wędrowcy tego dnia opowiadali, że spotkali na drodze po kilka.
W czasie naszej pierwszej, miesięcznej podróży po Australii nie widzieliśmy żadnego węża również. Będziecie mieli szczęście jeśli jakiegoś zobaczycie.