Kategorie
Melbourne Życie w Australii

Śmieci

Mordy_Rubbish_08

Ewa robi projekt w szkole.

Temat: „Zanieczyszczenie wody”. Przyszła do mnie w niedzielę i mówi:

– Tato, musimy jechać nad morze. Potrzebuję kilka zdjęć pokazujących jakie jest brudne.

Tata jest oczywiście zawsze podejrzliwy, czy czasem córce nie robią zielonej wody z mózgu w tej szkole. Tym razem też od razu wskoczyłem w tryb ostrożności i odezwał się we mnie sceptyk:

– Ależ Ewuniu, przecież morze jest czyste, woda jest przejrzysta w zatoce, a w oceanie to wręcz krystaliczna! Co zrobisz jak nie znajdziemy żadnych śmieci w morzu?

– Tato, na pewno morze jest bardzo brudne, a na plaży znajdziemy pełno śmieci. Jedźmy na naszą plażę w Mordialloc, tylko weź swój dobry aparat.

Kolejna przekonana, że dobre zdjęcia robi dobry aparat, a nie fotograf…

W ten sposób zostałem zaprzęgnięty do współpracy przy szkolnym projekcie. Pojechaliśmy w piękne niedzielne popołudnie na zatokową plażę w Mordialloc. To jest „nasza” plaża, bo jesteśmy członkami tamtejszego „Life Saving Club” (pol. Klub Ratowników).

Uwielbiam spacery po plaży zimą. Wieje, że głowę chce urwać, czuć sól w powietrzu, a policzki od razu robią się czerwone. A to tylko nasza mała zatoka, a nie pełen ocean.

Spędziliśmy na plaży jakieś pół godziny. Efekty poszukiwań przeszły nasze oczekiwania. Rezultaty widzicie na załączonych zdjęciach.

Skąd się biorą te śmieci? Spływają z ulic miasta razem z deszczem. Po dużych opadach woda w zatoce jest brudna i nie nadaje się do kąpieli. Mija dzień lub dwa zanim morze się oczyści i wypluje z siebie zebrane śmieci.

1:0 dla pani nauczycielki. Ewa postanowiła głosić w szkole propozycję szkolnej wycieczki celem sprzątnięcia śmieci z plaży w Mordialloc…

12 odpowiedzi na “Śmieci”

Oj tam, deszcz spłukiwał śmieci do zatoki i za twoich czasów. Dobry deszcz potrafi czasami i człowieka „spłukać” gdy nieostrożnie podejdzie za blisko brzegu strumyka, który z ledwie lecącej strużki zamienia się nagle w rwącą rzekę.

To co pokazują fotki zrobione przez Przemka-Łatwo posprzątać.Jak zawsze najgorsze jest mało widoczne.Jeśli zdarzy się komuś iść w Sydney od sławnej plaży Bondi na południe np, do Coogee -NIECH POLICZY LECĄCE Na lotnisko Kingsford-a więc już nisko-OGROMNE SAMOLOTY.Jeśli będzie liczył przez godzinę -może naliczyç więcej niż ma palców u rąk…A godzin doba ma coś ponad 20 🙂 🙂 .Cała ta flota przelatuje nad chyba najdroższymi domami w Sydney kropiąc je aerozolem spalin.Nie wiem jak ten problem wygląda w Melbourne-to miasto narazie mam w sferze marzeń.Może ktoś napisze?Może przeoczyłam,ale na blogu Przemka nie znalazłam tematu lotniska w Mel.Przemek a może Ty podejmiesz ten temat-położenie-itd,itp?.Cieszę się bardzo,że nadal piszesz.Serdecznie Cię pozdrawiam i Twoją Rodzinkę/of course:-) /

Hej Baszka. Lotnisko w Sydney to jest tragedia. Jest zbyt blisko miasta, więc samoloty mają ograniczenia, nie mogą lądować i startować za często i nie mogą latać w nocy po godz. 23. Lotnisko od lat działa na granicy mocy przerobowych. Dla Sydney to jest ogromny problem i trwają bardzo poważne przymiarki do budowy nowego lotniska, tym razem bardzo daleko od miasta, w Badgerys Creek.
Melbourne przerabiało ten sam problem już wiele lat temu i teraz lotnisko jest w Tullamarine (20 km od centrum) i nie ma tam żadnych ograniczeń, a przy podchodzeniu do lądowania nie leci się nad City. Za to brakuje wciąż linii kolejowej do lotniska.
Obecna sytuacja z lotniskami to ogromny plus dla Melbourne, które przejmuje od Sydney dużą część międzynarodowego transportu lotniczego.
Co do spalin: australijskie lotniska to pikuś w porównaniu z potentatami jak londyński Heathrow. Tam podejście do lądowania jest nad głową królowej w Windsorze, a samoloty lądują co mniej niż minutę…

Mieszkam kilkaset metrów od naszego Bałtyku i chcę Wam powiedzieć,że nie jest u nas tak żle z tą czystością.Świadomość ludzi rośnie,plaże są całkiem przyzwoicie czyste/kosze-często rozstawione/.Widoki jak na zdjęciach Przemka są niestety też,przeważnie w zaroślach-w sezonie.Po wyjeżdzie turystów sprząta się te ,,pamiątki”.Południe Europy jest o wiele brudniejsze,co mnie wcale nie cieszy,ale Polska TERAZ wypada zupełnie przyzwoicie.-a to cieszy bardzo.Pozdrawiam Autora i Czytających.

Hej Baszka, bardzo miło to przeczytać. Masz rację, że południe Europy jest bardziej brudne niż Polska. Przypuszczam, że w tym przypadku też bardziej winni są turyści niż mieszkańcy.

Przed sezonem przyjada z urzedu miasta 1. pozbieraja smieci 2 zaoraja piasek aby byl ladny ;-)). 3. Moze znowu nawet nawioza nowy. Niestety ludzi przybywa, a nowi emigranci nie sa skorzy do pozbierania po sobie smieci jak to sie kiedys w AU robilo, ot znak czasu idziemy do lasu hehe.

Jak widać na zdjęciach: jedni sprzątają, inni śmiecą. Piasek na plażach przypuszczalnie zostanie jeszcze przed sezonem sprzątnięty, ale co z krzakami? Zerknę tam z ciekawości w sezonie.

Spodziewalem sie, ze rajski obraz Australii takze jest nenkany przez „choroby” cywilizacyjne. Mimo wszystko wlasnie podejscie was Australijczykow w znacznej mierze ogranicza negatywny wplyw smieci na wasz krajobraz.
Życzę Ewie powodzenia przy szkolnej akcji 🙂

Ze mnie żaden Australijczyk. Śmieci tutaj jest mimo wszystko dużo mniej niż w Polsce, ale jak widać do ideału daleko. Same plaże będą wysprzątane przed sezonem, ale w krzakach śmieci pewnie zostaną.

Leave a Reply to pharlapCancel reply