Wiek XIX w transporcie był wiekiem kolei. Żelazne maszyny pędziły nie tylko po Europie i przez amerykańskie prerie, ale i w Australii święciły triumfy aż do połowy XX wieku, kiedy to zostały wyparte przez samochody. Nawet w Melbourne sieć kolejowa jeszcze 100 lat temu była bardziej rozbudowana niż jest obecnie, gdyż wiele linii zlikwidowano.
Co jednak ciekawe, w Wiktorii udało się w ciekawy sposób wykorzystać cały szereg tras kolejowych, budując na ich miejscu… ścieżki rowerowe. Trasa kolejowa ma bowiem tę zaletę, że jest zwykle dobrze zniwelowana (nie ma stromych podjazdów), a nierzadko biegnie przez przepiękne krajobrazowo tereny. Takie pokolejowe ścieżki nazywane są tutaj „rail trails” i jest ich w sumie już kilkaset kilometrów. Objechaliśmy już rowerami dużą część tych tras, a zdjęcia zamieszczone poniżej pochodzą z trasy najbliższej do Melbourne: 38 kilometrowej ścieżki z Lilydale do Warburton. Lilydale to ostatnia dzielnica na pólnocnym wschodzie Melbourne (35 km od centrum i można do niej dojechać pociągiem), natomiast Warburton to już miasteczko położone w przepięknej dolinie Yarry, wśród gór.
My trasę zrobiliśmy „od końca”: dojechaliśmy samochodami do Warburton, popedałowaliśmy do Lilydale, a potem delegacja pojechała miejskim autobusem po samochody. Trasa robiona była w czerwcu, więc dzień był niestety krótki i musieliśmy solidnie pedałować żeby zdążyć przez zmrokiem. Co widzieliśmy po drodze niech najlepiej opowiedzą zdjęcia. Jakby ktoś chciał się wybrać to mapka do wydrukowania jest tutaj.
Droga jest gruntowa, ale świetnie ubita na całej trasie
Kolarzy nie brakowało tego dnia na trasie
zabytkowe pozostałości stacji kolejowej
Trasa jest nie tylko rowerowa, ale i jeździecka
Hotel o jakże wymyślnej nazwie „Home” w miasteczku Launching Place
3 odpowiedzi na “Rowerem z Warburton”
Sliczne widoki i TA PANI na koniu- SUPER
Ta trasa ma być przedłużona i będzie można zrobić tam pętlę. Trzeba będzie znów tam się wybrać.
Przepiękne miejsca, piękne widoki. Też chciałbym zobaczyć Australię.