12 października to w Melbourne „Dzień Jazdy do Pracy Rowerem„.
Trzeba przyznać, że miasto ma świetne warunki dla kolarstwa: łagodny klimat, względnie płaski teren i całkiem długa sieć ścieżek rowerowych powodują, że kolarzy jest mnóstwo. Poniżej zapraszam na fotoreportaż ze ścieżki „Gardiners Creek Trail”, którą podążam do pracy średnio 2-3 razy w tygodniu. Dojazd 19,5 km (w jedną stronę) zajmuje mi prawie godzinę.
Proszę jednak popatrzeć na zdjęcia: nie jestem jedyny
blisko centrum miasta ścieżka biegnie wzdłuż autostrady…
…oraz wzdłuż rzeki Yarry
fragmentami jest to estakada pod autostradą
poza centrum ścieżka jedzie przez zielone tereny parków
przejazdy pod niektórymi drogami (tutaj: Burke Rd) przypominają tunele
droga jest świetnie oznakowana
przy drodze zaś kwitnie mały biznes
parking dla rowerów przy stacji kolejowej
13 odpowiedzi na “Rowerem do pracy”
A jak wygląda sprawa dojazdu samochodem do CBD?
Właściwie to nie sam dojazd mnie interesuje, ale możliwość parkowania.
Jedną z opcji jest parkowanie na ulicy, ale chyba dość drogie i ilość spotów jest ograniczona.
Jak zatem mieszkańcy Melbourne rozwiązują ten problem?
Pozdrawiam,
Kris
Hej Kris, parking w centrum to kwota powyzej 10 dolarow dziennie. Nie znam dokladnych cen w scislym CBD, ale tuz obok, na St Kilda Rd, srednie ceny to 12-14$, okazjonalnie trafia sie cos taniej. Generalnie, jesli ktos moze sobie na to pozwolic czasowo to dojezdza pociagiem, niektorzy rowniez rowerem.
Przemku ! Rewelacja !!! Masz dar 🙂 Robisz świetne zdjęcia 😉
Zyta: sam jeżdzę w obcisłych majtkach. Na miejscu biorę prysznic i przebieram się w bardziej biurowy strój. Jestem pewien, że praktycznie wszyscy widoczni na zdjęciach jechali do lub z pracy, a nie rekreacyjnie.
Zapraszam do przeczytania zakładki „O nas”, jesteśmy w Australii od 2005 roku.
Wybieram sie na 3-tygodniowa wycieczke Australia – Nowa Zelandia. Bardzo ucieszylo mnie odnalezienie tego blogu. O Nowej Zelandii tez przeczytalam. Jezuuuu, jaka piekna, na podstawie waszych relacji i innych, jest ta Nowa Zelandia. Oczywiscie nie watpie rowniez w Australie. Szkoda, ze to tak daleko. Czy mozna zapytac jak dlugo tam mieszkacie i czy nie „odczuwacie odleglosci”. Czy ci rowerzysci w obcislych „majtkach” jezdza tak do pracy? Czy jednak jest to zdjecie z godzin rekreacji?
dla zdrowia i formy rowerem przez życie – to się chwali!
U nas już za zimno, tęsknie za latem, liczę tygodnie do wyjazdu, Meksyk czeka.
pozdrawiam serdecznie
Liliana
Chwała Ci Przemku za to, że wróciłeś do starego szablonu – jest znacznie bardziej przejrzysty 🙂 Głosuje aby przy nim pozostać;)
@Rob: tak, w AU kaski są obowiązkowe. To się nazywa „nunny state”.
Od jakiegos czasu w Auckland mieszkam i musze powiedziec ze tu wlasnie takich warunkow dla rowerzystow brakuje… czy w AU tez tak zwracaja uwage na jazde w kasku?
Dopiero dzisiaj się zorientowałem, że nowy szablon strony zmniejsza załączone zdjęcia do rozmiaru 570 pikseli… Zdecydowanie tracą tym na jakości, chwilowo więc zarządziłem powrót do starego szablonu.
😀 Jak zwykle wszystko pięknie i zdjęcia bardzo ładne. Takiej ścieżki rowerowej to u nas w Polsce pozazdrościłaby niejedna gmina, gdzie nawet drogi nie są tak szerokie i równe… Pozdrawiam!
Trzecie zdjecie od gory to wypisz-wymaluj moja droga do pracy! Tylko bez tych drapaczy w tle…
Rewelacyjna relacja i fajna droga do pracy. Sama bym sobie pojeździła po takich ścieżkach rowerowych 🙂