Przenieśmy się dzisiaj do Melbourne roku 1864. Rzecz dzieje się w wyobraźni nieocenionego Juliusza Verne i wzięta jest prosto z książki „Dzieci kapitana Granta”. Uczeń „szkoły normalnej” z Melbourne, Toliné, rozmawia ze sławnym geografem Paganelem. Proszę uważać, bo mistrz Verne nie ma tutaj litości. Zaczynamy…
– Uczniu Toliné – mówił dalej Paganel – wylicz mi pięć części świata.
– Oceania, Azja, Afryka, Ameryka i Europa – odpowiedział Toliné.
– Wybornie. Mówmy najprzód o Oceanii, ponieważ w niej przebywamy obecnie. Jaki jest jej główny podział?
– Oceania dzieli się na Polinezję, Malezję, Mikronezję i Megalezję. Główne wyspy są: Australia, należąca do Anglików; Nowa Zelandia, należąca do Anglików; Tasmania, należąca do Anglików; wyspy: Chatham, Auckland, Macquarie, Kermadec, Makin, Maraki itd., które należą do Anglików.
– Dobrze – mówił Paganel – lecz Nowa Kaledonia, wyspy Sandwich, Mendana, Pomotu?
– Są to wyspy pod protektoratem Wielkiej Brytanii.
– Jak to pod protektoratem Wielkiej Brytanii? – wrzasnął Paganel. – Ale zdaje mi się, że przeciwnie, Francja…
– Francja? – rzekł chłopczyna zdziwiony.
– Otóż – mówił Paganel – widzicie, czego to uczy szkoła normalna w Melbourne.
– Tak jest, panie, tego nas uczy profesor, a czyż tak nie jest?
– I owszem, i owszem! Wybornie – odpowiedział Paganel. – Cała Oceania należy do Anglików! Zgoda na to! Idźmy dalej.
Paganel na pół zmieszany, na pół zdziwiony, śmieszną miał trochę minę, co majora cieszyło niezmiernie.
– Przejdziemy teraz do Azji – rzekł geograf.
– Azja – odpowiedział Toliné – kraj bardzo rozległy. Stolica Kalkuta. Miasta główniejsze: Bombaj, Madras, Kalkuta, Aden, Malakka, Singapur, Pegu, Kolombo; wyspy: Lakedywskie, Maldywskie, Chagos etc. etc., należą do Anglików.
– Dobrze, dobrze, uczniu Toliné! A teraz Afryka?
– Afryka obejmuje dwie główne kolonie, mianowicie kolonię Cap ze stolicą Cape-town, i na zachód posiadłości angielskie z miastem głównym Sierra Leone.
– Doskonale, wybornie! – powtarzał Paganel, zaczynając się już oswajać z tą geografią angielsko-fantastyczną, tak przedziwnie wykładaną! – Algier, Maroko, Egipt… rozumie się, wykreślone były z atlasu brytyjskiego. Bardzo bym rad był teraz usłyszeć coś o Ameryce.
– Dzieli się ona – odpowiedział Toliné – na Amerykę Północną i Południową. Pierwsza należy do Anglików z powodu Kanady, Nowego Brunszwiku, Nowej Szkocji i Stanów Zjednoczonych, pozostających pod zarządem gubernatora Johnsona.
– Gubernatora Johnsona – zawołał Paganel – następcy wielkiego i zacnego Lincolna, którego zamordował szalony fanatyk niewolnictwa! Wybornie! Już nie można lepiej. – Ameryka zaś Południowa z Gujaną, Malwinami, archipelagiem Shetland, Georgia, Jamajka, Trinidad itd. należy także do Anglików! – Z pewnością nie ja się o to sprzeczać będę. Ale mój kochany Toliné, chciałbym też usłyszeć twe zdanie, albo raczej zdanie twoich profesorów, o Europie.
– O Europie? – odrzekł Toliné, nie rozumiejąc bynajmniej, co tak wzruszało geografa.
– Tak, o Europie! Do kogo należy Europa?
– Ależ Europa należy do Anglików – odpowiedziało dziecię z zupełnym przekonaniem.
– Domyślałem się tego – rzekł Paganel. – Jednakże rad bym wiedzieć, w jaki to sposób.
– Z powodu Anglii, Szkocji, Irlandii, Malty, wysp Jersey i Guernesey, wysp Jońskich, Hebrydów, Szetlandzkich, Orkadzkich…
– Dobrze, dobrze, Toliné! – Ależ są i inne państwa, o których nic nie wspominasz, mój chłopcze.
– Jakież to, panie? – zapytało dziecię, bynajmniej nie zmieszane.
– Hiszpania, Rosja, Austria, Prusy, Francja.
– To są prowincje, a nie państwa – odpowiedział Toliné.
– Czy tak? – zawrzasnął Paganel, zrywając z oczu okulary.
– Tak, Hiszpania, ze stolicą Gibraltar.
– Wybornie! Pysznie! Doskonale! A Francja? Francja na Boga, bo ja jestem Francuzem i pragnąłbym też wiedzieć, do kogo należę.
– Francja – spokojnie odpowiedział Toliné – jest to prowincja angielska, a głównym jej miastem jest Calais.
– Calais! – krzyknął Paganel. – Sądzisz więc, że Calais należy także do Anglii?
– Bez wątpienia!
– I że ono jest głównym miastem Francji?
– Tak jest, panie, i tam właśnie jest rezydencja gubernatora, lorda Napoleona!…
Na te ostatnie słowa, Paganel wybuchnął śmiechem. Toliné nic nie rozumiał. Pytano go, odpowiadał, jak mógł najlepiej. Nie domyślał się nawet, aby ktoś mógł i śmiał zaprzeczyć temu, co mówił; nie zmieszał się przeto ani trochę i czekał z powagą na rozwiązanie niezrozumiałego sobie wybuchu.
– Widzisz – rzekł nareszcie major do Paganela – nie mówiłem ci, że uczeń Toliné może cię czegoś nauczyć?
– I miałeś słuszność, kochany majorze – odpowiedział geograf. – Ach, otóż to tak uczą geografii w Melbourne! Doskonale się urządzają ci panowie profesorowie szkoły normalnej. Europa, Azja, Afryka, Ameryka, Oceania, świat cały nareszcie, wszystko należy do Anglików. Teraz pojmuję, że krajowcy tak nauczeni poddają się z taką łatwością. Słuchaj no, Toliné, powiedz mi, czy i Księżyc jest także angielski?
– Będzie nim – poważnie odpowiedział młody krajowiec.
2 odpowiedzi na “Uwaga na szkołę normalną!”
Mistrz Verne za bardzo nie przesadzal…wyprzedzal swoja epoke…albo juz wtedy tak uczono geografii w Melbourne i sie dowiedzial. Do dzisiaj poziom sie nie zmienil za bardzo od tamych czasow.
Jeszcze jak przyjdzie pracowac z Ozimi po tych ich szkolach i jak zaczna tryskac ta swoja wiedza, jak Toline powyzej, no to mozna miec niezla jazde.
Konrad, przytocz jakieś przykłady wiedzy Ozich jeśli ci utkwiły w pamięci. W przykładach zawsze byłeś mocny.
Ja ze swojej strony mogę napisać, że akurat pracuję z kilkoma Ozikami, którzy są naprawdę świetnie i wszechstronnie wykształceni i mają się nijak do przytoczonego wyżej fragmentu prozy Verne’a.