…bo listonosz… płynie.
Ostatnio któryś ze znajomych w Australii otrzymał kartkę świąteczną wielkanocną, z Polski rzecz jasna (mamy lipiec już jak pamiętacie). Przy tej okazji przypomniało mi się, że my na Wielkanoc też dostaliśmy kartkę.
Bożonarodzeniową.
Możecie się śmiać, ale mnie to wk… Skąd ten biedny człowiek idący na Pocztę Polską ma wiedzieć, że list musi być z priorytetem??? Bo jak nie to poślą go okrętem i to raczej żaglowcem, bo normalny statek płynie teraz do Australii 3 tygodnie, a nie 3 miesiące. A może, tu zgaduję, nawet panienka w okienku na poczcie nie wie, że list zwykły popłynie statkiem? To jest jawne robienie idioty z klienta.
Skąd w ogóle ten pomysł żeby listy wysyłać statkiem? Poważnie pytam. Jeśli ktoś wie to niech mi wyjaśni, bo naprawdę nie pojmuję.
Proszę Państwa, jeżeli jakimś przypadkiem ktoś z Poczty Polskiej czyta te słowa to donoszę: wstyd nam przynosicie przed światem. Przecież ludzie z Australian Post muszą umierać ze śmiechu gdy dostają kartki ze św. Mikołajem na Wielkanoc.
Jak to się robi w Australii? Zwyczajnie, nic specjalnego. Pisze się kartkę, nakleja zwykły znaczek (koszt bodajże ok. $1.30) i za 5 dni odbiorca w Polsce ma kartkę w skrzynce.
14 odpowiedzi na “Ludzie zejdźcie z drogi…”
Ja natomiast wysłałam kartkę 4 tygodnie temu ze znaczkiem priorytetowym i do tej pory nie doszła do Sydney. I raczej nie możliwe jest, aby się dopatrzyli w niej jakiś nielegalnych rzeczy. Czy mam się już liczyć z jej zagubieniem? 🙁
W okresie świątecznym na poczcie dzieją się cuda. Kartka może dojść jeszcze w styczniu. jeśli nie, to może na Wielkanoc, bo ktoś wrzucił ją do innego worka?
Niestety, mam wrażenie, że na Poczcie Polskiej czas się zatrzymał. Jakieś 2 lata temu znajoma też dostała kartkę Bożonarodzeniową na Wielkanoc. Śmiała się, że piechotą do niej szła 😉 A tu się okazuje, że płynęła.
Jak niedawno wysyłałam dokumenty do Australii Pocztexem przepłaciłam 60zł. Wróciłam do domu. Weszłam na stronę www i okazuje się, że przepłaciłam 50zł. Ponieważ na poczcie akurat skończyły im się specjalne worki na dokumenty. Gdyby były, zapłaciłabym mniej. A tak przesyłka z dokumentami była traktowana jak przesyłka nie z dokumentami, chociaż na liście przewozowym były dokumenty. Ile było nerwów i wyjaśniania, a pieniądze i tak przepadły.
Fajne. Facet ma zaciecie.
Przemek specjalnie dla Ciebie na pocieszenie – technika poklatkowa ja nią jestem zachwycona – nie wiedziałam, gdzie Ci to pokazać pozdrawiam Iza.
http://www.terrastro.com/blog/
p.s. z głośnikami – pełny ekaran na full i oglądaj w ciemny pokoju dla mnie super !!!!!!!!!!!!!!
To chyba dowod na to, ze Bareja jest ponadczasowy i ponadnarodowy 😉
Oczywiscie, ze napisalam Cambridge, UK. Zreszta kod pocztowy w Anglii jest inny niz w USA.
Zreszta, inny przyklad – Microsoft Irlandia notorycznie wysyla dokumenty do Surrey Canada przez … Surrey UK ;-). Oczywiscie to nie wina MSFT-u, tylko tym razem DHL. W koncu dla Europejczykow liczy sie tylko Surrey w Londynie ;-).
Danka: ale napisałaś tam „Cambridge, UK” czy tylko „Cambridge”?
Biszopie, mozesz sie smiac, ale w Kanadzie London to …. London w Kanadzie. Trzeba bardzo wyraznie zaznaczac, ze chodzi o UK (kupujac na przyklad znaczek – mimo, ze na kopercie wyraznie jest zaznaczone). Niedawno mialam taka stresujaca sytuacje – wysylalam wazne „czasowo” dokumenty UPS do Cambridge w Anglii, na dodatek musialam je wyslac najszybsza (co jest rownoznaczne z najdrozsza) przesylka. Wiedzieli, ze sa to dokumenty na uniwersytet i ze bardzo zalezy mi na dniu dostarczenia. Jakie bylo moje zdziwienie, kiedy przy sledzeniu przesylki wyszlo na to, ze dokumenty zostaly przeslane do… Cambridge, USA. Widocznie doszli do wniosku, ze po co studiowac w Anglii, kiedy „pod nosem” w Cambridge sa dwie super uczelnie. Na szczescie uniwerek w Anglii uznal powod opoznienia w otrzymaniu papierow, a UPS zwrocil mi pieniadze. Ale ile stresu to kosztowalo ;-).
Moze sie babom na poczcie Australia z Austria myli i nadal sa przekonane, ze „Nie ma takiego miasta – Londyn. Jest Ladek. Ladek Zdroj”. 🙂
Biszop, wyluzuj to nie była aluzja. Sam czasami wysyłam książki drogą morską, ale wtedy robię to świadomie ze względu na sporą różnicę w cenie i brak pośpiechu. Uważam, że gdyby pracownik Poczty uczciwie i na wstępie umiał poinformować o dostępnych opcjach to byłoby pół biedy.
Marcin, dziwię się, że kartka z nasionkami przeszła. Nam kartkę z siankiem kiedyś sfotografowano i przesłano ksero z pytaniem czy chcemy oryginał, bo jeśli chcemy do za jakieś $40 nam go prześlą. Zadowoliliśmy się kserem.
Nasza (ta dzisiaj wspomniana na blogu) kartka była jednak legalna, zwykła kartka pocztowa. Opóźnienie wynikało z przesyłki drogą morską, a nie z kwarantanny. Taka sama kartka z nalepką „priorytet” też idzie 5 dni.
Pani Koalo: trafiłaś na kompetentną panią w okienku. To nie jest wcale aż tak częste, gratulacje.
Jak wysyłałam parę dokumentów do Kanady to mnie pani w okienku zapytała czy chcę priorytetem czy zwykłym. Roześmiałam się i zapytałam „Jak priorytetem, w sensie że jutro będzie na miejscu?” na co Pani mi wytłumaczyła, że priorytet leci, a zwykły płynie… Byłam w lekkim szoku, nie spodziewałam się, że w XXI wieku cokolwiek oprócz kontenerów się wysyła drogą morską 🙂
Za to jestem pod wrażeniem szybkości – jak mi Mama paczkę na Wielkanoc wysłała, to w 4 dni doszła, prędzej niż przesyłki ze Stanów…
Witaj!
Kiedyś wysłałem świąteczną kartę pocztową ozdobną do Melbourne do znajomych.
Pech chciał, że na kartce jedną z ozdób był jakiś kłos czy parę ziaren.
Znajomi dostali kartkę dopiero po świętach, bo musiała przejść okres „karencji” ze względu właśnie na te ziarenka.
Wiem, że w AU bardzo pilnują, by żadna obca roślinka nie zadomowiła się nieproszona.
Zatem może na owej kartce też było coś „nielegalnego” ?
Pozdrawiam
Marcin z Gdańska
stały czytelnik Twojego bloga
Aluzju ponial. Ksiazke poslalem lotnicza. Babka na poczcie wrzasnela na mnie, kiedy sie upewnialem, ze przesylka poleci samolotem, a nie poplynie statkiem. Myslala, ze robie z niej idiotke.