Kategorie
Życie w Australii

Chwyt pisarski

Powyższe zdjęcie pozwoliłem sobie (dla celów dydaktycznych) podkraść z jakiegoś artykułu z serwisu news.com.au. Tematem artykułu nie było wcale nieprawidłowe trzymanie ołówka, ale ja użyję właśnie tego zdjęcia jako ilustracji tego, dość powszechnego w Australii, zjawiska.

Kiedy pierwszy raz to spostrzegłem to zacząłem się rozglądać dookoła. Co za odkrycie: Ozi nie umieją poprawnie trzymać ołówka w palcach. Spoglądałem ukradkiem na pracowników w bankach, w urzędach, w pracy, wszędzie to samo. Imigranci radzą sobie z tym nieźle, ale Australijczycy leżą na całej linii.

Ale przyszła kryska na Matyska: nasze dzieci poszły do szkoły i zgadnijcie jak zaczęły trzymać ołówek? No i mamy teraz wojnę podjazdową ze szkołą. Pani w szkole mówiła, że oczywiście wie o co chodzi i (oczywiście) zwracają uwagę na (tutaj użyję mądrego sformułowania, które znalazłem w sieci) chwyt pisarski.

Co z tego skoro dzieci przychodzą ze szkoły i trzymają ołówek niczym chłop grabie, a my potem musimy walczyć i poprawiać. Oj ta australijska edukacja…

Jedyna pociecha w tym, że w sumie umiejętność ręcznego pisania robi się powoli reliktem przeszłości.

Czy ktoś z czytelników mieszkających w Australii ma takie same spostrzeżenia, czy tylko nam się to zdarza?

Poniżej ilustracja poprawnego „chwytu pisarskiego”, buchnięta z jakiejś polskiej strony, proszę autora o wybaczenie, bo na pewno złamałem prawo autorskie:

13 odpowiedzi na “Chwyt pisarski”

Ostatnio patrzyłam na małą jak trzyma i jest ok, widac nie odziedziczyła po mnie tego trzymania.
Tak na marginesie, odnośnie australijczyków, to czy dobrze trzymają czy nie to i tak wielu ma ogólnie problem z napisaniem czegokolwiek. Mój mąż ma czasem taką polewkę w pracy z nich że nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Straszne ale prawdziwe.
Więc ogólnie my dbamy żeby mała umiała pisać, czytać, nauka polskiego ją nudzi ale i tak się uczymy. Stwierdziła ostatnio że angielski jest łatwiejszy i polskiego nie potrzebuje. Ach te dzieci…

Z tym chwytem zwiazane jest dlugie pisanie bez wysilku i szybkie , takze warto na to zwrocic uwage

Ja od małego trzymam wszystko po australijsku, i dopiero z Twojego artykułu dowiedziałam się że to się tak nazywa. Rodzice próbowali mnie oduczyć ale robiłam i robię zawsze po swojemu, czasem tak umiem powyginać palce że nikt tego nie zrobi 🙂 Nasza córcia nauczyła się ładnie pisac w polskim przedszkolu, ale jeśli to zmieni to i tak sie tym nie przejmę bo powinna umieć pisać a nie przejmować się stylem trzymania ołówka czy długopisu.
Jak to mówią: co kraj to obyczaj 🙂

u nas w Kanadzie tez sie to zdarza, choc nie tak nagminnie jak u was. Walczcie z tym, powinno sie udac, bo dzieci najwiecej wynosza z domu.
Chetnie czytam o Australii, bo moja cora z mezem maja swira na punkcie tego kraju.
Zakochani w surfingu, marza zeby tam pojechac i poszalec na falach. Juz ucza tego swoje male dziewczynki.
Dziekuje za odwiedzenie mojego blogu i wciaz do niego zapraszam.
Pozdrowienia
Liliana
http://owocdecyzji.com/

Nauka pisania w Autralii to absolutna tragedia. Pamietam swoją pierwszą klasę. Oczywiście poprawne trzymanie ołówka. Pióro „maczane” chyba w drugiej połowie roku. Przez pierwszy miesiąc a moze i dłuzej, pisaliśmy tylko ciągi znaków podobnych do „el” albo o, albo a, jednym ciągiem przez całą linijkę. Litery wprowadzono w drugim miesiącu + elementarz Falskiego. Ta sama sprawa – jedna litera ciągiem przez kilka linijek. Potem łączenie liter. Do z doszlismy pod koniec roku. I wtedy cała klasa potrafiła każde słowo biegle napisać. Inna sprawa to poczatek nauki w wieku 7 lat, to jest wg mnie właściwy wiek na takie rzeczy.
No i jeszcze jedna sprawa – zeszyt trzyliniowy do nauki pisania, zeszyt w kratkę do matematyki. Wydawałoby się, ze oczywista sprawa.
Nasz syn trafił w Australii do I klasy. Najpierw uczyli ich liter pisanych, zupęlnie bez ładu i składu. Tu ciekawostka. Pilnowałem aby Michał łączyl litery, zwrocono mi uwagę , że p, y, g to non-connectors, nie wolno ich łączyć z sąsiednimi literami. Dlaczego? Bo to jest standard Victorian Cursive Writing, w Western Australia standardy sa inne.
W kolejnym okresie zaczęli dzieci uczyć pisać „block letters” – oczywiście nie wolno ich łączyć. Zwróciłem nauczycielom uwagę, że to bezsens – dzieci dopiero co nauczyły się pisania z łaczeniem a teraz , zanim nabrały płynności w pisaniu, uczy się je aby liter nie łączyły. Patrzyli na mnie ze zrozumieniem – wiadomo migrant, najlepiej przytakiwać , ale nie zwracac uwagi na to co mówi. To się nazywa tolerancja.
Moje pierwsze wiadomosci o Australii czerpałem z książki J. Verne – Dzieci kapitana Granta. Tam jest rozdział o spotkaniu z wyróżniającym się uczniem australijskiej (wtedy jeszcze kolonialnej) szkoły. Nadal aktualny.

Pomysł z nakładką nie jest zły.
Do tych co piszą „po australijsku”: to wcale nie jest szybciej. Ja też studiowałem, notowałem na czas, stosując chwyt prawidłowy i to lewą ręką. Prawidłowy chwyt ułatwia bardziej precyzyjne prowadzenie ołówka czy długopisu, bo można manipulować końcówkami palców, a nie całą dłonią.
Zresztą kciuk przeciwstawny to podobno jedna z większych zdobyczy ewolucyjnych, nieprawdaż?

Ja też trzymam długopis po australijsku.W szkole pisaliśmy piórem,więc kiedyś trzymałam dobrze,ale chwyt australijski jest o wiele wygodniejszy i umożliwia mi bardzo szybkie pisanie,co zaprocentowało na studiach,gdzie nadążałam z notowaniem wszystkiego, nawet jak wykładowca mówił bardzo szybko.
No to już teraz wiem czemu musieliśmy pisać piórem w klasach 1-3 ,a nie pozwalano nam długopisem 🙂

U nas walczy sie z tym niepoprawnym „chwytem” wlasnie przez nakladki na olowki, prawie kazdy dzieciak je ma. A jak pozniej przyjdzie kaligrafia piorkiem, to nie beda mialy wyjscia i sie naucza, bo piorka trzeba poprawnie trzymac.

jeśli możecie to kupcie dzieciom nakładki na ołówki/długopisy, poszukajcie w necie, nie będą miały innego wyjścia nauczą się poprawnie trzymać ołówek

Na pocieszenie powiem, że ja piszę i tak i tak – nie pamiętam skąd mi się ten chwyt australijski wziął – i większych problemów z pismem nie mam. W sumie nie do końca wiem w czym leży problem z tym chwytem?

Ja za to zauważyłam, że wiele dzieci w OZ nie potrafi normalnie trzymać łyżki ani widelca. A już zupełnie szlag mnie trafia jak widzę reklamę jakiś płatków do mleka itp, w której 10-letni dzieciak trzyma łyżkę tak jak to robi roczny maluch, który dopiero uczy się samodzielnie jeść…

Mielismy ten sam problem i przegralismy.Dzieciak trzyma olowek po „austalijsku” bo tak pani kazala w szkole i juz.Uwazala, ze to jest wlasciwa metoda.
Doszliscie juz w nauce matematyki do zapisu dzielenia? Tu sie dopiero zdziwilismy.
Pozdrowienia z Cairns

Dodaj komentarz: