Natura nie rozpieszcza w tym roku Australii. Szczególnie upodobała sobie przepiękny stan Queensland, gdzie ludzie jeszcze dobrze nie zdążyli wysuszyć się po powodzi, a muszą chronić się przez tropikalnym cyklonem.
Cyklony tropikalne nie są jednak niczym specjalnie dziwnym w północnym Queensland. Ostatni dobrze zapamiętany cyklon Larry z 2006 r. zniszczył tak skutecznie wszystkie plantacje bananów, że owoce te były w Ozilandii niedostępne przez cały następny rok, aż nowo nasadzone plantacje zaczęły owocować.
Najsłynniejszym cyklonem w historii Australii był jednak Tracy, który zmiótł z powierzchni Ziemi większą część miasta Darwin niż Japończycy podczas 2 wojny światowej.
zdjęcie, buchnięte ze strony Biura Meteo, a wykonane przez japońskiego satelitę meteorologicznego MTSAT-1R,
pokazuje stan z godz. 10:30 rano dnia 3 lutego 2011 r.
Skala zniszczeń wywołana dzisiejszej nocy przez cyklon Yasi nie jest jeszcze znana. W dodatku cyklon wciąż jest aktywny i chociaż słabnie to przesuwa się w głąb Australii i ma dotrzeć aż w pobliże Mount Isa.
Obszar objęty wpływem cyklonu jest ogromny, dochodzący do 2000 km. Główny impet przyjęły jednak okolice Cairns. Cyklon uderzył w ląd Australii około północy czasu QLD w okolicy Mission Beach (tutaj mapka). Wiatr osiągał do 290 km/h.
Dla zainteresowanych kilka linków:
- porównanie rozmiaru cyklonu z różnymi rejonami świata
- zdjęcia z przygotowań do przejścia cyklonu
- obraz zniszczeń
Dla uspokojenia: cyklon nie zagroził nie tylko Melbourne, ale również Sydney i Brisbane nie znalazły się w „polu rażenia”. Cyklony tropikalne to specjalność północnego Queensland, chociaż kroniki zarejestrowały tornado w Melbourne w 1918 r…
10 odpowiedzi na “Cyklon Yasi odwiedził Australię”
Witam,
Mnie cyklon Yasi, tez posrednio dakl sie we znaki. Mialem leciec na Hamiltona i mnie nie wpuscili 🙁
Jak czytam Konrad co wypisujesz to sie zastanawiam po co Ty zyjesz w tej „crap” Australii? Dzisiaj jest wolność wyboru i otwartość granic – po co sie meczyc???
Pozdrawiam
Kamil
Konrad, jak ja czytam co Ty wyspisujesz, to mam wrazenie, ze mieszkamy w innym kraju…
Tak zdanie po zdaniu.
A tak a propos, to ja juz myslalam ze Ty dawno juz stad uciekles
Mysle ze na rejestracji powinienem miec „Oz iz crap” ale jestem pewiem ze bym dlugo z takim napisem nie najezdzil.
Zastanawia mnie taka pewna rzecz ze oto my Polacy mieszkalismy kiedys w PRLu, przesaczonym propaganda sukcesu, bo wg rankingow i statystyk bylismy na drugim miejscu na swiecie zaraz za ZSRR, pod wzgledem jakosci zycia i posiadania dobr materialnych, a w ZSRR to ilsoc kolorowych telewizorow, samochodow, lini telefonicznych, spozycia miesa jak i wszelkich innych luksusow przypadal jako najwieksza na swiecie a w PRLu bylismy drudzy za ZSRR, a milujaca pokoj wladza ludowa w trosce o dobro obywateli nie dawala paszportow zeby sie nie rozczarowali i nie zawiedli marnym poziomem zycia/ wyzyskiem zgnilego kapitlizmu za zachdnia granica. Obywatele demoludow z pokpiwaniem patrzyli na te rankingi i kazdy wiedzial swoje.
Teraz w Oz jest jakas tam ilosc Polakow jak i innych obywateli panstw komunistycznych, i co mnie zadziwia ze jest tu identyczna propaganda jak za komuny, na kazdym kroku wmawianie jak ta Australia najlepsza na swiecie, jak to caly swiat zadrosci nam mieszkania w tej Australii, once again we proved we were the best, co tylko sie Ozi tkna to spartacza, na wszystko pracuje sie o wiele dluzej niz w USA/UE, poziom obslugi klienta jak w „Misiu” Barei, o prace i mieszkanie o wiele trudniej niz gdzie indziej w swiecie, zascianek technologiczny, o wmawianie sobie i wszystkim jaki to raj na ziemi jest, „nigdzie nie jest lepiej niz w Australii” mawiaja ludzie co to wstaja o 5 rano zeby sie wyrobic do pracy na 7ma albo nawet i 8ma rano bo dojazdy tyle zajmuja, na pierwsze dziecko pary czesto sie decyduja sporo po 30stce bo wczesniej ich nie stac, ceny uzywanych samochodow to z kosmosu za to co w UE na zlom trafilo bo stare, sluzba zdrowia ze sie na wszystko czeka i trzeba doplacac od siebie i powszechne gadanie w jakim to raju zyjemy, a tu albo pozary buszu pala dobytek bo susza albo cyklony roznosza dobytek i napisy na rejestracjach aut „the place to be” „living in paradaise’, i tacy ludzie powoluja sie na rankingi i statystyki ze australia jest w czolowce najlepszej jakosci zycia, kiedys w PRLu nie wierzyli propagandzie a teraz lykaja wszystko co im propaganda powie. Jak to z tym jest? Ktos mi to wyjasni?
the place to be
dzisiaj jechalem na Seaford, jak sie konczy Springvale Road i zaczyna autostrada na Mornington to po lewej stronie jest taka Soden Road cala zalana, i domy tam juz od tygodnia w wodzie stoja. A przy zjezdzie z autostrady na Thompson Rd pojawilo sie jakies jezioro co jego tam wczesniej nie bylo
to wszystko in the place to be
Konrad, zrób sobie własną rejestrację, wcale nie tak drogo, parę stówek i masz! Potem będziesz jeździł po Melbourne z jakimś ciekawym napisem, np. „Oz sucks”. Pasowałoby do ciebie.
Tylko nie przyznawaj się żeś Polak, bo trochę wstyd by było przed ludźmi.
taaaaaaak, the place to be
dokladnie 2 lata temu co do dnia byly takie upaly ze busz sie palil i prawie 200 ofiar smiertelnych bylo a ja w Sydney mialem dzien w dzien ulewy. Teraz ulewy w Melbourne i okolicy w miejscu the place to be a w living in paradise cyklon i rozniesiony przez wiatr dobytek
co to jest ze ludzie tak sobie wmawiaja?
Tez uwazam, ze haslo na rejestracjach w Wiktorii jest lepsze: „Victoria – The Place To Be”.
„living in paradise” – takie motto maja na rejestracjach samochodowych mieszkancy okolic Cairns, tam gdzie te cyklony przechodza
ciekaw jestem czy rzad podniesie podatek na odbudowe miejsc zniszcznych przez powodz w QLD
Krótko mówiąc trzeba się najeść bananów na zapas podczas pobytu w Polsce. Co za ironia!
Cairns ma sie dobrze, strat poza przetrzepanymi koronami drzew wlasciwie nie ma.Znacznie gorzej w Tully, Mission Beach i Cardwell- po nich Yasi przeszedl z przytupem.A bananow znow nie bedzie.
Pozdrowienia z Cairns