Kategorie
Imigracja

Nowy sposób liczenia punktów do emigracji

Ci, którzy myślą o emigracji do Australii zapewne śledzą odpowiednie strony i już wiedzą. Rząd Australii planuje gruntowną zmianę systemu naliczania punktów do emigracji. Przedstawiono niedawno propozycję nowego systemu, który miałby zacząć obowiązywać od 1 lipca 2011 r. (lista zawodów /SOL/ wciąż oczywiście obowiązuje i można ją znaleźć tutaj).

Nie będę tutaj przepisywał tabelki, kto chce zajrzy do źródła i zrobi sobie test sam. Dużą zmianą jest znaczne podwyższenie wymaganego poziomu znajomości języka angielskiego. Wprawdzie do migracji wystarcza 6 pkt. z każdej części egzaminu IELTS, ale aby uzyskać dodatkowe punkty za język to trzeba egzamin zdać na 7 lub 8 punktów (na 9 możliwych).

Zatem ciułacze punktów: do dzieła, liczymy.

Ja już sobie obliczyłem, że w tym systemie nie dostalibyśmy naszej wizy migracyjnej.

Zapraszam też do odwiedzenia ciekawej dyskusji na ten temat.

33 odpowiedzi na “Nowy sposób liczenia punktów do emigracji”

@Nowak: a wiesz, że teraz wcale niełatwo te pkt za znajomość języka nieangielskiego dostać?

Nie rozumiem… Szara rozpacz, że IELTS-a zdawać trzeba…
Wyobraźcie sobie azjatów lub innych hiszpanów, którzy nie muszą uczyć się polskiego a i tak dostaną polskie obywatelstwo… (Murzynów oczywiście powyższe nie dotyczy – czego Olisadebe przykładem był). No to wtedy zanim na ryneczek pójdziemy, to najpierw słowniczek w dłoń i szukamy jak jest „zimowa kurteczka” po wietnamsku, na ten przykład 😉
W jakiś sposób muszą „nierasistowsko” sprawdzać znajomość angielskiego, więc wymyślili sobie IELTS.
A wiecie o tym, że za znajomość nieangielskiego języka można ekstra punkty do wizy dostać? Na to jakoś nikt nie narzeka.

Nim napiszesz jakieś bzdury ze „Wyobraźcie sobie azjatów lub innych hiszpanów, którzy nie muszą uczyć się polskiego a i tak dostaną polskie obywatelstwo” proszę pierw sprawdź jakie sa zasady przyznawanie obywatelstwa polskiego ! Wcale nie jest lekko tak jak myślisz ! FYI : egzamin z polskiego trzeba zdać !
„Szara rozpacz, że IELTS-a zdawać trzeba…” No tak bo najlepiej jak by w AU po polsku wszyscy rozmawiali

Czesc,
Jesli ar3k odezwie bede wdzieczny za kontakt email , warkris@wp.pl , sam mysle o emigracji na czas jakis do australii , pracuje tak jak kolega ar3k jako network engineer across the europe , z naciskiem na szwajcarie i uk ale juz mi sie troche znudzilo to jezdzenie z kraju do kraju , moim ulubionym miejscem jest szwajcaria i mam nadzieje ze wroce tam na dluzej ale wczesniej chcialbym troche zobaczyc popracowac po „drugiej stronie” , naturalnie zdobyc nowe doswiadczenia itd.
Tak jak autorzy blogu pochodze z wielkopolski , studiowałem na politechnice poznanskiej , choc nie jestem poznaniakiem wiec serdecznie pozdrawiam , ewentualnie jesli mogłbym prosic wlasciciela blogu o wyslanie emaila do ar3k z info ze chciałbym sie z nim z kontaktowac byłoby miło.
Naturalnie juz skontaktowałem sie z agentem mam tez kogos w aus kto mi wiele rzeczy podpowiedział ale co kilka głow to nie jedna.

ps .Co do kolegi kondrada z taka sama nie chcecia jak on do AUS odnosze sie do UK , absordow/rasistow itd tam rowniez nie brakuje .Dla mnie ideałem jest CH jest dla mnie the BEST – co czlowiek to opinia, tam dostac wize to jest dopiero jazda i rowniez nie jest kolorowo ale to moj wybor.

Dzieki wam Panowie. Naprawde macie 2 rozne zdania i spojrzenia, spostrzezenia na temat tego kraju.
Narazie postanowilem z zona odwiedzic ten kraj turystycznie i zobaczyc jak to tam naprawde wyglada – to chyba najlepsze rozwiazanie.

co do zalatwiania wszystkich spraw przez telefon to mialem juz swoje doswiadczenia w UK – byly dobre jak i zle 🙂

dzieki wam Panowie za odp 😉

pzdr

@ar3k: informatyka pozostaje jedną z niewielu dziedzin gdzie dotychczas żadne licencje (mimo zakusów) nie były potrzebne. Nie wiem czy to dotyczy również Twojej dziedziny, jesteś już blisko kabelków, więc kto wie, kto wie…
Ja ci tylko podpowiem, że w przeciwieństwie do tego co pisze Konrad to te licencje są właśnie najbardziej korzystne dla osób pracujących w danym zawodzie. Wprawdzie na początek trzeba wykonać dużą pracę żeby wszystkie te kartoniki zdobyć (Konrad mi pokazywał, że ma ich pół torby), ale potem konkurencja jest o wiele mniejsza niż wśród np. informatyków, gdzie każdy z ulicy może przyjść i zrobić coś lepiej i taniej. Licencje zawsze wprowadzane są na żądanie grup zawodowych. Australian Computer Society (ACS) już robił (i robi) podchody, na razie, chwała Bogu, nieskuteczne.
Jedyna licencja jaką ja posiadam to jest wiktoriańskie prawo jazdy.

Biurokracja w Australii nie jest taka straszna. Ja nie pamiętam kiedy byłem w jakimś urzędzie (już wiem: byłem gdy rejestrowałem samochód, 10 minut!!!).
Rozliczenie z podatku robi się przez internet, działalność gospodarczą zakładasz przez internet w parę minut, nie znają tutaj ZUSu. Gdy przeprowadzaliśmy się kilka lat temu do obecnego domu to dosłownie wszystko dało się załatwić bez osobistego jeżdżenia po biurach. Wszystkie media (prąd, woda, gaz, telefon, sieć) załatwione przez telefon. Nawet swojego prawnika przy kupnie domu na oczy nie widziałem, wszystko załatwiliśmy telefonicznie, faxem i pocztą.
Ideału to może nie ma, ale doprawdy da się jakoś żyć. Ja chyba mieszkam w innej Australii niż Konrad, bo nie wiem o czym ten człowiek pisze.

@konrad.

dzieki, zwroce uwage na te szczegoly co podales. i postaram sie bardziej zglebic temat jakie jeszcze wymagane licencje sa mi potrzebne. i tak, zajmuje sie zabezpieczaniem sieci (cisco,juniper,checkpoint). a jesli chodzi o biurokracje …. nienawidze jej, dostaje szalu jak mam cos w urzedzie zalatwic – a oz powiadasz bije inne kraje na glowe ??

pzdr

@Jasiu
Moze jestes tym samym Jaskiem z australinku, jak tak, to tam jestes bardzo praworzadnym obywatelem, nawolujacym do karania kierowcow co to przekrocza prdkosc nawet o 1 km ponad limit. Po przylocie do „najlepszego” kraju do zycia juz ma sie na dzien dobry biurokracje w postaci papierka do wypelnienia na temat przywozonych rzeczy i tam cos pisze na temat przyrzonych suszonych roslin lub ich czesci, i odpowiednie paragrafy sa na takich co przywoza. Namawiasz mnie do lamania prawa? W programie „Border patrol” mozna sobei ppatezec na takich co przewoza cos zakazanego. No chyba ze jestes inny Jasiu i taka zbieznosc nickow.
Samo noszenie koniczynek chyba nic nie daje, to jest szczescie znalezc cos rzadkiego co wystepuje w przyrodzie.
@Przemo
Ja miewam mile momenty w tym kraju ale ich jest za malo. Ot w sobote moj klient byl bardzo ze mnie zadowolony i dolozyl mi 100$ napiwku z tego zadowolenia, tylko co z tego jak w tym kraju kasy nie da sie miec na dluzej, tu sie wszsytko rozchodzi migiem. Mam klientow i takich co ze mnie sa zadowoleni, jeszcz mi butelke piwa dali na koniec a ledwie odjechalem na niecale 2 km juz skarga na mnie zlozyli z absurdalnymi zarzutami nie majacymi miejsca. Kombnatorow co to probuja kase ze mnie wyziagnac tytulem odszkodowan za rzekome zniszczenia tez miewam. Wyplate tez miewam, bywa ze mala, 2 razy mi zaplacili o 9 $ za duzo, zglaszalem ze zle naliczone i ze nalezy sie zaplacic mi mniej ale powiedzieli ze sie nie da. Raz klienta trzeba bylo skasowac na wiecej bo tam bylo niestandardowe i materialow mi poszlo wiecej to jego skasowali na 300$ extra z czego mi dali …az 30$, tylko tyle co mi extra materialy pokrylo a za pare h extra robocizny, gdzie sie niezle narobilem nie dostalem nic. Jest z czego sie wiec cieszyc i usmiech do geby przykleic ze jest ok. Za takie rozliczenia juz paru najlepszych ludzi odeszlo z firmy bo wolontariaty juz zesmy swoje odrobili dawno temu.
@ar3k
To nie jest tak ze ja mam pecha. Ten kraj taki jest. Tu sa inne definicje tego co jest dobre wg definicji z Europy. Komedie Barei fajnei sie oglada ale w Australii to uczestniczy sie w nich na zywo, te same scenki, dialogi. to juz nie jest tak do smiechu jak sie juz uczestniczy w tym.
Pracujesz jako network engineer, to cos spokrewnione z tym co ja robie, bo ja buduje sieci jako technik, na to potrzebna open cabling licence. Urocza sie ja zdobywa. Security. Zapewne jestes od bezpieczenstwa w sieci, bo ja tez sie security zajmuje ale budynkow. Zakladam alarmy, access control, kamery cctv. Potrzebna na to security licence. A te sie zdobywa w przeuroczy sposob, arcydzielo australijskiej biurokracji. Z tej dziedziny po tym co popatrzylem w miejsca wlaman, i nagrania z kamer inny obraz Australi mi sie wylonil odwrotny od tego propagandowego obrazka powszechnego swietego spokoju i bezpieczenstwa jaki jest lansowany o tym kraju.

Jezeli masz tak duzo ofert to wez i poczytaj sobie jakie tam wymagania sa, oby sie nie okazalo ze tam jakies australijskei papiery musisz miec jeszcze bo to ze masz jakies certyfikaty to te od Gatesa to jeszcze jakos sa tu uznawane ale z innymi to moze byc roznie. Jezeli masz zabezbieczac jakies rzadowe czy wojskowe systemy informatyczne to tu moze byc wymog posiadania obywatelstwa i pewnych sprawdzan policyjnych, upewnij sie w tej sprawie, bo jak nie lubisz biurokracji no to…..

Niby ja mam takiego pecha, w ostatnm czasie mialem sie tu udzielic jak to dzien w dzien w mojej pracy cos sie nie zgadzalo ale dalem sie na spokoj. Tylko dzisiaj, pojechalem sobei odebrac materialy na instalacje z mojej firmy, i zwyczajowo co juz sie tu nauczylem zacelem sprawdzac moje zamowienei czy wszystko jest ile zamowielem, bo juz kiedys tak nie sprawdzilem i okazalo sie w domu ze czegos brakuje a podpisalem odbior i za pozno na reklamacje, Kasa stracona. Dzisiaj wyszlo ze mam za duzo materialow i to wiecej niz zamawialem. Rekompensata za wczesniejsze braki bynajmniej to nie byla. Sprawdzilem z lista co jest moje i odnioslem pare rzeczy do magazynu, mowiac ze jest cos nie tak i mam za duzo. Ale magazynierzy co tam!!!!! Oni wiedza lepiej. Oni sie nie myla!!!!! No przeciez taki magazynier od pakowania na palete w Australi to nie byle kto!!!! To wymagania sa coby taka zaszczytna prace dostac ze ho ho , biora tylko najlepszych z najlepszych, byle kto takiej pracy nie dostanie. Powinienem zawrocic sie do domu i nie przyznawac, ze mi wydali wiecej, no ale z doswiadczenia wiem ze ktos bedzie musial za to zaplacic, a to byly materialy za ponad 2000$. Uparlem sie zeby sprawdzili co mowie i okazalo sie za mam racje, ze dopakowali mi na palete zamowienie innego technika. Mialby chlopak pecha jakby sie nie dojrzal ze mu nie dolozyli jeden maly kartonik do jego calego zamowienia, jakby sie dojrzal to by mu musieli dopakowac ale kto by wtedy za to zaplacil? ktos mialby pecha.
Ot obsluga klienta w tym kraju. Dopoki Arek nie odczuwacz jej na sobie to tak nie boli, ja pare razy juz kase stracilem jak nie patrzylem Ozim na rece to sie nauczylem ze w tym kraju trzeba kazdemu patrzec na rece co robi i jak, czy to panstwowy urzednik czy prywatny pracownik. Kilka razy nie popatrzylem i slono mnie to kosztowalo. Wiec teraz patrze.

@Konrad:
moj zawod to inz sieci komputerowych + security. Doswiadczenie zawodowe, wyksztalcenie oraz kursy z certami tez posiadam.
Przykro slyszec ze masz pecha 🙁 ale dobrze ze przedstawiasz ten „raj” z innej strony, nawet tej pesimistycznej 🙂

pzdr
arek

Konrad, no to juz wszystko jasne- caly ten pech to przez te konczynki! Po groma je zsotawiles w zielonym dowodzie osobistym w Polsce???? Trzeba bylo je przywiesc i w niebieski paszport australijski wsadzic!

Konrad, ja się tylko pytam czy tak masz cały czas, czy może jakieś pozytywy też ci się trafiają? Słonko zaświeci np. czasami, albo wypłatę dostaniesz? W jakieś ładne miejsce pojedziesz i byś się pochwalił?
Nic? Same nieszczęścia???

Przemo
Ja nie musze jakos usilnie tych absurdow szukac, nawet sie nie staram, ot po prostu wysatarcy ze zlecenia dostane i pojade na robote i dzien w dzien cos sie dzieje, pokaz australijskiej „najlepszosci”. ja tylko ze spokojem pytam sie co jeszcze to za paranoje zobacze nastepnego dnia, i prawie co dziennie cos napotykam. Wiem ze inaczej tu byc nie moze.
Tam mi sie wczoraj przypominialo w sprawie mojego „pecha” i „nieudacznictwa”. Otoz mialem przed laty pewnego zwierzaka co bardzo lubil jesc koniczyne, jak mu zrywalem to znajdywalem 4 listne koniczynki, i mialem ich sporo, a nawet 2 okazy 5 listnej, co juz sie wybitnie rzadko zdarza, „pechowiec” mial jakies te dziwne szczescie takie cos niezwykle rzadkiego znalezc. Zostaly w Polsce w starym zielonym dowodzie osobistym noszone kiedys „na szczescie”.
Z emaili jakie dostalem od ludzi co juz wyjechali z Australii, wynika ze ze mna jest wszystko w porzadku, bo inni tez „pecha” mieli ale tylko w tym „najlepszym” kraju do zycia, ani przed pobytem ani po wyjezdzie problemow z praca,w pracy ani innych absurdow w takiej ilosci nie napotkal. Jeszcze i do tego mieli zawod z listy ” bardzo potrzebny” tylko, ze jakos nikt ich nie potrzebowal.

Oglosilem sie na portalu gumtree w OZ i UK ze szukam pracy, opisalem co umiem. z UK po 5 h od okazania sie od ogloszenia dostalem pierwsza oferte, a potem w kolejnych godzinach nastepne w tym i takie ze chca mnie zaraz. Potem skasowalem ogloszenie. w Oz wisialo 3 miesiace dostalem jeden email, odpisalem i zapadla cisza. Wiec wyciagam wnioski z tego, jako realista. I robie swoje.

@ar3k

To jest tak Arek ze na swiecie jak cos jest fatalne to sie o tym mowi wprost, i kazdy przytaknie ze tak jest, a w Australii, mimo ze jest fatalne to sie na sile wmawia ze tak jak jest jest najlepiej, i nie moze byc lepiej. nie robi sie tez nic coby ten stan z fatalnego na lepszy zmienic. Opatruje sie za to haselkami rodem z komuny jacy to my w Ozi jestesmy najlepsi, once again we proved we are the best. Efekt taki ze firma schodzi na psy, jest coraz gorzej a paru najlepszych ludzi odeszlo. Tak jest nie tylko u mnie w pracy ale dosc powszechne, poza nielicznymi wyjatkami.
Chcesz to przyjezdzaj, mi juz tylko troche zostalo do pozegnania z tym „najlepszym” krajem, i to bez zalu za to z ulga, piekne widoki to tu sa ale ja sie nimi nei nakarmie i to nie wszystko co trzeba do zycia. Tez patrzylem na zarobki, opinie zanim tu przyjechalem, tylko przekonalem sie jak to wyglada z bliska, jak to jest tu naprawde z praca, z lista zawodow „wysokiego zapotrzebowania” i ekstra punkty za zawod z tej listy, jak wygladaja interviews i jakimi czynnikami australijscy pracodawcy kieruja sie przyjmujac pracownika. Wole wrocic tam gdzie prace bede mial ze wzgledu na umiejetnosci a nie miejscowy akcent i niezliczone papierki. Przypina mi sie etykietke nieudacznika i pechowca, oh well, jakos tego pecha nei mialem zanim tu przyjechalem, zas pozanlem takich paru co tez tak samo „pecha mieli” zanim do tego raju przyjechali, tylko jak wyjechali to zaraz ich ten „pech” opuscil – prace migiem podostawali, za dobre pieniadze, absurdy sie skonczyly. Ten „pech” to tylko ich przesladowal w Australii jedynie. Takze ja tez tak zrobie.

btw. moze Arek powiesz jaki to masz ten zawod co to tak pelno w nim ofert pracy w Oz?

cz1
@Konrad.

„wiem co widze i co opisuje, jaki w tym kraju jest customer service”

pokaz mi kraj w ktory customer service jest na bardzo dobrym ?? Nawet Ci ktorych uwaza sie ze maja najlepszy serwis mocno kuleja i maja podobne problemy jak:

„Mamy co miesiac takie tool box meetings – my technicy z szefostwem i porusza sie problemy, jak zawsze te same, ze sa niepoprawne zlecenia, ze sie czeka godzinami na telefonach zeby to wyjasnic, ze zaopatrzenie w magazynie mocno kuleje ale jak zwykle sa opowiastki ze to niemozliwe, bo jest wszystko jak najlepiej robione, itd”

SLA w kazdym serwisie jest przekraczane !! Tak juz wyglada po prostu ta praca ;))

Chcialbym naprawde poznac Twoje zdanie, dlaczego uwazasz ze Oz nie jest takie fajne ? Ze te wszystkie rzeczy o ktorych slyszales co Ci inni mowili badz czytales przed przyjazdem nagle zamienily sie:

„A czynniki jakimi sie kierowalem przyjezdzajac do Oz? No: “pelno pracy”, przyjemna biurokracja, poszanowanie w pracy, fajny i spokojny styl zycia. Tylko sie przekonalem ze z tym jest tu dokladnie na odwrot. Widze to co dzien.”

Ja zanim sie do danego kraju wybiore patrze sam na oferty pracy, mieszkan, cen, co pisza o danym miejscu.
Na przykladzie pracy ktora ja wykonuje to w Oz jest pelno ofert – i to fajnie platnych 🙂
Jak sobie wszystko zliczalem zarobki i wydatki, poszczegolne ceny atrakacji, podniesienia standardu zycia czy tez nawet oszczedzania – kto jak praktykuje – to Australia wypada na tym tle moim zdaniem suuupper.
Jak dodac do tego ta przez wszystkich chwalonych pogode, zyczliwosc niektorychludzi (chyba nie ma kraju tez co by caly narod lubil obcokrajowcow), piekne widoki i wszystkie inne czynniki co ludzie wymieniaja zachwalaja.
Czyli mi zostaje sie pakowac i jechac 🙂

pozdr
arek

a ty juz wyjechales Konrad, czy sie dalej tu meczysz?

Taaaaaak, pechowiec
Mam te przyjemnosc obserwowania klientow takiej Telstry prawie co dzien, jak ich ta firma wyrolowala, jak nadoliczala im do rachunkow za rzeczy co nie maja, jak musza tam dzwonic i sie klocic o poprawny work order dla mnie, bo ja dostalem co innego na papierze niz klient sobie zyczyl i jak tam te zalatwianie godzinami trwa. Ja tylko jestem widzem tego. Mamy co miesiac takie tool box meetings – my technicy z szefostwem i porusza sie problemy, jak zawsze te same, ze sa niepoprawne zlecenia, ze sie czeka godzinami na telefonach zeby to wyjasnic, ze zaopatrzenie w magazynie mocno kuleje ale jak zwykle sa opowiastki ze to niemozliwe, bo jest wszystko jak najlepiej robione, itd. Bawcie sie dobrze w tym bajzlu, wiem co widze i co opisuje, jaki w tym kraju jest customer service. Macie juz na starcie z immi, a potem jeszcze bedziecie miec z cala reszta. Sa ludzie co to lubia, ja nie lubie sie uzerac ani patrzec na ludzi co im zrobienie prostej czynnosci sprawia trudnosc. No to emigrujcie.
Ja to zdaje sie ze przegapilem gdzies na drodze emigracji etap prania mozgu i wmawiania ze Australia to najlepszy kraj na swiecie. No i winien jestem tego ze pare kontynentow wczesniej przejechalem i wyrobilo mi sie zdanie na temat pewnych rzeczy, dlatego mi sie sporo rzeczy w australi nie podoba. No moja wina. Co innego gdybym nic wczesniej w swiecie nie widzial.

A czynniki jakimi sie kierowalem przyjezdzajac do Oz? No: „pelno pracy”, przyjemna biurokracja, poszanowanie w pracy, fajny i spokojny styl zycia. Tylko sie przekonalem ze z tym jest tu dokladnie na odwrot. Widze to co dzien.

Tez tak powatpiewalem w slowa takich co mi Oz odradzali, myslalem ze za duzo wymagaja, ze roszczeniowcy, ze pechowcy, ze nie umieli czegos tam zaplanowac, ze wieczni narzekacze. Jeszcze na lotnisku w Melborurne jak juz przyjechalem cieszylem sie ze przyjezdzam do najlepszego kraju do zycia – jak to sie mowi. I tak w ciagu paru nastepnych tygodni juz jak sie przyjzalem z bliska to mi ta radosc prysla. Bo znalazlem sie w Australii jakiej mi odradzano a nie tej jakiej mi zachwalano.

Robcie co chcecie, jestscie dorosli. Ja akurat widze jakie to w tym „najlepszym” kraju sa mozliwosci, ile tej pracy jest i jak tam jest. Mi jeden taki powiedzial ze najlepszym lekarstwem na „wyleczenie” sie z Australii jest tam pobyt, a Przemo nawet dostal jego cv ode mnie i nie umial odpowiedziec mi dlaczego ten ktos mial po swiecie pelno pracy, za naprawde spore pieniadze a w Australii nic nie mogl znalezc. Jak tu pomieszkalem to zrozumialem dlaczego.
…nie wszystko zloto co sie swieci….
„szaty cesarza” tez chwalono

Kasia, dzięki za dobre słowo. Masz rację w tym co piszesz.
Jednak przypadek Konrada wydaje się być szczególny. Otóż jemu trafiają się buble tam gdzie każdy inny trafia perły. W tym samym sklepie gdzie każdy człowiek jest obsługiwany grzecznie i nienagannie to Konrada oszukują i musi się kłócić z kierownikiem.
Ta sama firma telekomunikacyjna, która do mnie dzwoni z lepszą ofertą żeby nie stracić dobrego klienta to Konrada naciąga na ostatni cent i puszcza z torbami.
Jadę z dziećmi na Puffing Billego i wracam zachwycony, a Konrad też jedzie i trafia akurat to „total fire ban” gdy ciuchcię zamieniają na spalinówkę na diesel.

Tak na każdym kroku, oglądaliście kiedyś taki film „Pechowiec”?

Co do biurokracji, to my czekalismy 5 dni na rozpatrzenie naszych dokumentow na pobyt staly, to podobno rekord, ktorego do tej pory nikt nie pobil. Wszystko przygotowalismy sami, bylo tego chyba ze 2kg makulatury, dokladnie poukladane tematycznie i tak sobie mysle, ze to zawazylo na szybkosci, no bo jak siedzisz w pracy i otwierasz koperte, a tam stos papierzysk i balagan no to odkladasz ja na bok i bierzesz nastepna. Wszyscy nasi znajomi czekali po kilka miesiecy, czasami rok, ale tez wszyscy skladali papiery przez agenta, a ten czeka, az sie uzbiera stos bo przeciez nie bedzie z kazda koperta osobno latal, albo wysylal poczta pojedynczo. Na obywatelstwo czekalismy 2 lata.

Wedlug obecnej punktacji mielismy akurat wszystko na styk, wedlug tej nowej mielibysmy 5 puntkow w zapasie. Co do angielskiego to mozna dostac najwyzsza punktacje bez egazminu jezeli przez 2 lata studiuje sie na uniwerku na dziennych. Na uniwerek mozna sie zas dostac bez egzaminu z jezyka jezeli robi sie dyplom przez 2 lata w australijskiej szkole pomaturalnej, niektore z nich nie wymagaja bowiem takiego dokumentu.

Na temat komentarza ar3k „Z drugiego kranca swiata nie jest tak latwo wrocic jak w EU”, wraca sie tak samo z Australii jak z kazdego innego kraju. W latach 90-tych wracalam juz z Rosji, Ukrainy, Anglii. Potem byla Australia, nie bylo zadnej roznicy, spakowalismy graty jakies 150kg 🙂 dalismy wypowiedzenie w pracy i w agencji nieruchomosci, kupilismy bilety i w droge. Teraz znowu po ponownym kilku letnim pobycie w Londynie spakowalismy graty i po swietach w Polsce uderzamy z powrotem do Sydney tylko teraz mamy juz jakies 250kg 🙂

Co do tego, ze nie wszystkim sie podoba, coz spotkalam kiedys chlopaka, ktory mieszkal w Sydney przez rok. Strasznie mu sie nie podobalo, malo zarabial, ludzie beznadziejni, brzydko, biurokracja itd Potem okazalo sie, ze mieszkal w Blacktown z kilkunastoma nielegalnymi pracownikami, pracowal na budowie bez pozwolenia za grosze, w rejonach centrum i Opery byl raz. Coz do Australii nie jedzie sie zarabiac tylko zyc pelnia zycia, a jakby Australijczykowi powiedziec, ze moze pojechac do kraju UE na rok, zakwaterowac go w Bytomiu na Szombierkach, albo w Rudzie na Hebziu i dac mu prace na kasie w Biedronce to tez nie bedzie zachwycony Europa. Takze do tych, ktorym sie nie podoba, zamieszkajcie w normalnych dzielnicach, zacznijcie pracowac w zawodzie, traktujcie Australie jak swoja druga ojczyzne, udzielajcie sie spolecznie, a przede wszystkim postarajcie sie myslec jak Australijczycy, usmiechajcie sie, a zadowolenie przyjdzie samo.

Przemek odwalasz kawal dobrej roboty, wiem co mowie bo tez probuje czasem pomoc i siedze godzinami na immi, a co do kasyna w Melbourne to miales racje zostawiajac wpis na moim starym blogu o Azji 3 lata temu, jest wieksze od Star City 🙂 Pozdrawiam

Konrad, pozwol kazdemu decydowac za siebie. Kazdy ma jakas swoja sytuacje zyciowa, ze podejmuje takie, a nie inne decyzje, a czynnikow jest bardzo wiele. Trzeba ukladac sobie zycie zamiast siedziec i marudzic. Jesli Ci tak zle w Oz to stamtad uciekaj, po co masz sie meczyc do konca zycia.
W ewolucji nie przetrwali ci, co byli najsilniejsi tylko ci, ktorzy sie najlatwiej adaptowali… Nie umiesz sie zaadaptowac tu, to probuj gdzie indziej – do skutku. Moze Vanuatu? Tam chyba nie ma biurokracji… A jesli problem w Tobie, to siebie musisz zmienic, bo sie po prostu chlopie meczysz, co widac w roznych miejscach Internetu…

@Konrad : A podobno biurokracja w OZ nalerzy do jednej z najprzyjemniejszych (szybko sprawnie – nie wliczaja podan o wize ! ) ? 🙂

Pozatym wydaje mi sie, jak sie myle to mnie sprostujcie, ze ludzie wybieraja sie do AU dla latwosci i spokojnego zycia, pieknej pogody (zalerzy pewnie od miejsca ), oceanu, to ze jest to koniec swiata, z powodu przezycia przygody swojego zycia, bo ma rodzine/partnera w / z OZ, chec nauki jezyka i zostaje juz, etc.

Ty napewno miales tez swoj jakis powod by sie tam wybrac.

Mieszkalem w paru miejscach w Europie (DE,FR,UK, obecnie PL) ale od zawsze marzyla mi sie ziemia na drugim koncu swiata (AU). W zadnym kraju na poczatku nie bylo latwo, ale po jakims czasie jak sie czlowiek zaklimatyzuje jest lepiej. Co mi sie w Europie nie podoba to strasznie zepsuta opinia Polakow. Jestesmy postrzegani jako 2 kat., oczywiscie zaraz ktos powie ze NIE odczul czegos takiego, ale ja niestety sie spotkalem z takim traktowaniem (na szczescie z pozytywnym natomiast w wiekszej mierze). Szczerze mowiac jak widze czasem tez w PL imigranta ktory sie nie stosownie zachowuje to tez patrze sceptycznie na niego. A po EU rozlala sie naprawde „cholota” polskiego spoleczenstwa !! – oczywiscie nie wszystkich mam na mysli !!!!

Z mojego pkt widzenia wyjazd do AU to decyzja ciezka do podjecia gdyz mozna ewentualnie czytac opienie ludzi mieszkajacych juz na miejscu, czasem spotkac kogos kto tam byl i ma swoj pkt widzenia. Jak np. Ty Konrad – nie jestes zadowolony z pobytu tam, natomiast Przemek bardzo sobie chwali z tego co wnioskuje czytajac tego bloga. Tak samo jak czytalem blogi / forum innych os. jedni sobie chwala drudzy nie !! A teraz wez podejmij na podstawie decyzje zycia – jechac do OZ czy nie ???? Z drugiego kranca swiata nie jest tak latwo wrocic jak w EU :

pzdr
arek

Welcome to Australia!!!!!
People…!!! Po jakie licho sie tu pchacie jak juz na starcie jestescie przez panstwowy urzad traktowani prawie jak bydlo? Myslicie ze juz jak sie to przebrnie to juz bedzie lepiej, no to myslcie dalej. Ja juz swoje z biurokracja australijska przeszedlem a ze stawia mi sie nowe papierki do wyrabiania to mowie ze dziekuje. Po tym jak sie przyjrzalem calemu temu systemowi z bliska.

W styczniu ma byc nowa lista SOL.
Jesli chodzi o nowy system punktacji to jest wykombinowany tak, zeby ludzie dostawali punkty na styk i od wiekszosci aplikantow (w tym English native speakers) wymusil dobre wyniki IELTS. Stad tez zarzuty, ze Azjaci czy Hindusi sa dyskryminowani, (8 punktow na 9 za mowienie dla np Chinczyka jest prawie nie do przejscia). W krajach azjatyckich zdawalnosc IELTS na 8 punktow wynosi od 2% i nie przekracza 10% zdajacych. Ale z kolei to oni dotychczas byli najwieksza grupa naplywowa. W sumie dla Brytola zdanie IELTS na 8 to tez wyzwanie – wiekszosc zawodow typu slusarz, elektryk nie da rady zdac tak wysoko. Sama widzialam przed egzaminem Irlandke, ktora 3 raz podchodzila do IELTS zeby miec mowienie powyzej 6.
Jesli chodzi o mnie, to nowy system by nam bardziej pasowal, ale nigdy nie wiadomo z SOL i z roznymi innymi przekretami, jakie robi departament imigracji. Zaliczam do tego prawo dzialajace wstecz – czyli aplikujesz na cos w 100-procentowej kompatybilnosci z obowiazujacymi wymogami, a oni wprowadzaja nowe prawo i zmieniaja ludziom np priorytety przetwarzania aplikacji. Rowniez prawo u nich „dziala” w przyszlosc – sytuacja z State Sponsorships, gdzie np South Australia zanim opublikowala swoje SMP, to juz pewne zawody mialy przekroczone limity aplikantow, bo ludzie w ciemno aplikowali o SS i potem fuksem ich zawod znalazl sie w SMP. Immi ich zaliczylo na poczet aplikantow przez SMP, mimo, ze aplikowali jak SMP w ogole nie istnialo! Sorry, jesli mieszam, chodzi o to jakie podejscie ma urzad imigracyjny – dla mnie nie do pojecia. Ogolnie te przekreciki sa zgrabnie nazwane jako „moving goalposts”.
Ogolnie z imigracja jest jeden wielki balagan i bedzie przez pare lat, Pozniej obuudza sie z reka w nocniku,zeim brakuje specjalistow i zaczna odkrecac srube. Tylko kiedy…
Nasza strategia jest taka, zeby nie dac sie skusic na przyszly pozornie dobry dla nas system. Ozzies sa tak nieprzewidywalni, ze lepiej aplikowac jak sa w miare przejrzyste przepisy przemeczyc sie 2 lata w niechcianym stanie, niz czekac na cos niby dogodnego, zeby pozniej sie znow rozczarowac.

No to mnie troche zmartwiliscie 🙁
Niestety nie widze innej alternatywy (brak sponsora,rodziny, partnera z oz, studencka odpada ze wzgledu na ograniczona mozliwosc pracy ). Czyli zostaje mi złożyć i czekac i miec nadzieje ze wkoncu kiedys rozpatrza moj wniosek 🙁

@przemek: to ze lista obowiazuje to wiem, ale teraz bedzie mniej pkt za to ! No ale tez prob obnizyli – wiec chyba nie wyglada tak zle. Nadal mam „pass mark” 🙂

pozdr

Ten stary wniosek trzymamy z czystej ciekawosci.Zobaczymy jak dlugo jeszcze polezy.Ale masz Przemku racje- sytuacja prawdopodobnie sie nie zmieni.Bardzo mi zal wszystkich, ktorzy nie maja alternatywy.Wiem jak to jest, tak siedziec latami ma plocie, jedna noga z jednej strony, druga z drugiej ,a plot w… uwiera.
Dzieki za „duszka”.

Rozpatrywanie wnioskow trwa wieki nie tylko przy skilled migrationi. Czekam wlasnie na rozpatrzenie mojego wniosku o partner visa – czas oczekiwania przy aplikacji onshore to 10-12 miesiecy! Skandal. Kase oczywiscie wzieli w dwa dni po zlozeniu wniosku…

@ar3k: lista SOL wciaz obowiazuje (przy „qualifications”). Dodalem linka do notki.
@iza: to co wyprawia IMMI przy rozpatrywaniu wnioskow to rzeczywiscie skandal. Nie liczylbym jednak na jakas poprawe, dla rzadu wazne sa notowania w marginalnych okregach wyborczych, a nie los imigrantow (no chyba, ze to azylanci). Masz szczescie posiadajac alternatywna droge, ale wielu jest takich co czekac zwyczajnie musza.
Dobry duszek poprawil troche ortografie.

ar3k- ja nie czekam (od dawna mam inna wize) wniosek sobie czeka. I wyglada na to, ze szybciej obywatelem tego pieknego kraju zostane (w styczniu mamy przysiegac) niz ten wniosek zostanie rozpatrzony. Pieniazki oczywiscie wzieli i zwracac nie zamierzaja.Nie jestem juz na biezaco, ale jesli kolejnosc rozpatrywania sie nie zmienila, to na independent poczekasz dosc dlugo.

@Iza: tak dlugo czekasz by otrzymac wize 175 ? I rozumiem ze pieniazki wzieli a odp z decyzja nie ma ? kurcze mam nadzieje ze ja tak dlugo nie bede musial czekac 🙁

ciekawy ten nowy prog pkt. czyli rozumiem ze teraz pass mark bedzie od 65pkt ?
a co z lista SOL ? widzialem w punktacji ze tylko: doswiadczenie zawodowe w zawodzie z listy SOL max 15pkt , ale juz nie daja pkt za samo znalezienie sie zawodu na liscie 🙁

Punkty punktami, ale czy zajakneli sie gdzies jak dlugo maja zamiar te wnioski rozpatrywac?. Nasza aplikacja o Skilled Independent- 175 bodajze- lezy nierozpatrzona od marca 2008.Wazna jest kolejnosc w jakiej poszczegolne wnioski trafiaja na biurka.Jak na razie to pracownicze sponsorowane ida pierwsze – ok pol roku, potem gaverment sponsored, potem reszta a na koncu skilled independent.Na koncu czyli prawie nigdy.W tej chwili to najgorsza wiza o jaka sie mozna ubiegac.

Leave a Reply to JasiuCancel reply