Kategorie
Nowa Południowa Walia

Sydney wieczorową porą

W Sydney była sobota wieczór. Przez całe popołudnie wokół Opery spacerował tłum turystów mieszających się z młodymi parami i biegającymi za nimi fotografami, którzy tutaj właśnie postanowili urządzić plener zdjęciowy. Zresztą, czy należy im się dziwić? Przed zapadnięciem zmroku młode pary z gośćmi weselnymi zniknęły gdzieś, by pojawić się za moment na pokładach pływających po Port Jackson statków balowych. To się nazywa wesele! Trzeba na takim balu jednak uważać aby nie wypić za dużo, nie wypaść za burtę i przez przypadek nie skończyć na dnie zatoki objadanym przez rekiny.

Błyskawicznie zapełniły się też okoliczne knajpki, zarówno eleganckie restauracje w Operze, gdzie ciekawscy turyści przez okna zaglądają jedzącym do talerzy jak i setki stolików  pod parasolami rozstawionymi wzdłuż nabrzeża.

Sobota wieczór, miasto zaczyna się bawić.

Opera w Sydney, Australia, Sydney nocą, Opera w Sydney nocą

Opera w Sydney

Most Portowy w Sydney (druga z ikon tego miasta) otwarty jest dla ruchu pieszego. Gdzieś między kamieniczkami The Rocks można znaleźć schodki i nic prostszego niż zrobić sobie spacer na drugą stronę Zatoki. Tam, gdzieś spod Lunaparku widoki są równie piękne…

Opera i most w Sydney, Australia

Opera i Most Portowy w Sydney

Circular Quay oraz The Rocks, Sydney

Circular Quay oraz The Rocks

Po prawej widać fragmenty odrestaurowanej „starówki”, czyli The Rocks. W tym miejscu pierwsze namioty postawił rzekomo kapitan Arthur Phillip 26 stycznia 1788 r. Dzisiaj miejsce to tętni wieczornym życiem, a miejsce w restauracji trzeba rezerwować wcześniej. Gdy byliśmy tam o godz. 21 to nie można już było wcisnąć szpilki.

Na powyższym zdjęciu również, z lewej strony widać główną przystań sydnejskich promów: Circular Quay. Stąd wyruszają promy płynące w różne strony rozpościerającej swoje długie macki po całym Sydney zatoki Port Jackson. Można zrobić sobie zarówno krótką wycieczkę do Darling Harbour lub Milsons Point, jak i dłuższą wyprawę zarówno w głąb lądu (Parramatta) jak i w pobliże otwartego oceanu (Manly).

Będąc w Sydney po prostu TRZEBA przepłynąć się promem. To jest zresztą dobry temat na kolejną notkę…

17 odpowiedzi na “Sydney wieczorową porą”

[…] Tak właśnie zrobiłam, kiedy wróciliśmy w sobotę z zoo i mąż odsypiał poprzednią przegadaną noc. Myślałam, że pójdziemy we trójkę. Po około godzinie okazało się, że idzie nas odrobinę więcej… Z 3 zrobiło się 8 Mojito, malibu i inne pyszności w Opera Barze, z widokiem na oświetlone centrum, most i oczywiście operę, to jeden z najlepszych punktów tej wycieczki. Próbowałam zrobić przy okazji kilka zdjęć nocnego Sydney, niestety mój aparat nie daje rady w takich warunkach. Jeśli macie ochotę pooglądać Sydney nocą, to polecam kliknięcie tutaj. […]

To ciekawe, ale jakoś jeszcze nigdy nie byłem w Newtown, może raz tam przejeżdżałem, ale bez zatrzymywania. Widać jest jeszcze po co jechać do Sydney ;).

kiedy pierwszy raz przyjechałam do Sydney miałam wrażenie że jestem mrówką a olbrzymie miasto stopą słonia… 🙂 Pięknie tu i jest sporo do obejrzenia ale najbardziej chyba podoba mi się Newtown i nie ze względu na architekturę, choć i ta jest ciekawa (i dużo niższa:)), ale ze względu na ludzi… idąc ulicami tej niewielkiej dzielnicy nie można oprzeć się wrażeniu że wkroczyło się do innej bajki której fabuła toczy się jednocześnie we wszystkich znanych mi epokach łącznie z ówczesną… do tego masa kawiarni i bubów. To miasteczko studentów, indywidualistów i artystów – specyficzne i ucieszy każdego kto lubi małe dziwactwa i znudzi się szklanymi domami i zapchanymi plażami.

Tylko, że ja nie jechałbym taki kawał drogi do Australii w celach turystycznych, lecz po to by chodzić do takich teatrów, mieszkać i pracować w takich zadbanych budynkach, chodzić po czystych ulicach i czuć się bezpiecznie. Piękne, naturalne widoki znajdziemy oczywiście w bardzo wielu miejscach w Polsce, ale żyć tam na co dzień, to już inna sprawa. Pozdrawiam!

Ja mam wręcz przeciwne zdanie. W Australii nie ma ani jednego obiektu stworzonego ręką człowieka, dla którego warto by się tułać przez cały świat turystycznie. Nawet Opera takim nie jest. Owszem, warto zobaczyć jak już się tutaj jest, ale Europa w tym również Polska są pod tym względem daleko daleko ciekawsze.

To co jest piękne w Australii to natura…

Pewnie, że w Polsce są piękne widoki, lecz niestety raczej nie stworzone ręką człowieka, a raczej stworzone przez naturę. Człowiek co najwyżej to tyle przy nich zrobił, że ich nie zepsuł…

@magda: Byłem ja z rodzicami i króciutko, 2 dni tylko, na mało spraw starczyło czasu. Ale chyba mamy remis prawda?

Oj, w Polsce widoki są całkiem piękne, może w innym typie, ale za to takim jakiego w Australii brak!

@konrad: bardziej niebywałe jest, że Tobie się wreszcie coś w Australii podoba. To trzeba gdzieś zanotować.
Natomiast nienawiść sąsiedzka między Sydney a Melbourne została już dawno u klasyków opisana. Oto jak np. Kaźmirz Pawlak pouczał syna gapiącego się na córkę sąsiada:
– Wicia! Sto razy mówił, że masz nienawidzić całe to Kargulowe plemię.
– Ale ja tak patrząc nienawiść w sobie potęguję. Jak się napatrzę i w nocy się przyśni, to jej tak nienawidzę, że strach.

Super zdjęcia. Oby kiedyś w Polsce dane nam było oglądać tak piękne widoki. Bo na razie to nawet i z najlepszym Photoshopem nawet nie zbliżymy się do poziomu tych zdjęć z ostatnich kilku wpisów…

Można kochać Melbourne i zachwycać się Sydney jednocześnie… To wykonalne – sprawdziłam 😉

Fan Melbourne chwali Sydney? Niebywale
The Rocks to naprawde urodziwe miejsce, i przejazdzka promem, jak i noworoczne fajerwerki nad Harbour Bridge.

Jednak z tym objadaniem przez rekiny w zatoce w Sydney to przesada.

@warsiawiak: to miejsce tak wygląda, jak trochę nie z tego świata. Do tego odpowiednie oświetlenie i o rezultat nie jest tak trudno. Nie robiłem żadnych magicznych sztuczek w Photoshopie.

@fotoeyes: masz rację, wszystkie nocne zdjęcia robione są ze statywu. Oczywiście, że NIE na automacie, używam wtedy ISO 80, preselekcji migawki lub przesłony i te zdjęcia nocne naświetlane były przez 15 sekund. Powinno być więcej i przy większej przesłonie, ale S5 pozwala tylko na tyle.
Dodatkowym utrudnieniem był fakt, że Most Portowy w Sydney trzęsie się jak galareta gdy przejeżdża pociąg lub większa ciężarówka. Trzeba było z tym 15 sekundami wstrzelić się w odpowiedni moment…

No ja jestem pod wielkim wrażeniem tych zdjęć. Jak na Canon PowerShot S5 IS to bardzo dobrze. Myślę, że ustawiasz aparat na statywie i robisz zdjęcia. Jeśli automatycznie bo tak coś czuje to duży szacun bo ten aparat na automacie raczej nie robie takich fotek. No więc jestem ciekawa czy pomagasz mu maualnie ?

Świetne zdjęcia – jak Ty to robisz, że wyglądają jak animacja komputerowa? To kwestia umiejętności czy także dużą rolę gra dobry aparat? pozdrawiam

Dodaj komentarz: