Poranek w Sovereign Hill przywitał nas chłodny i pochmurny. Jednak na pogodę nie wypadało narzekać: był to jeden z nielicznych w tej zimy dni gdy w Ballarat nie padał deszcz. Tegoroczna deszczowa zima przyjmowana jest przez wiktorian z radością, a przez mieszkańców miast położonych w głębi lądu australijskiego (jak właśnie Ballarat) z radością szczególną: zakończyła się kilkuletnia susza, a na pola złotonośne spadło najwięcej deszczu od 33 lat!
Poranek jest jednak cichy, na ulicach pustki. Nawet jak na Australię o godzinie 9 rano w niedzielę jest tutaj za cicho:
Wszystko zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki o 10-tej. O tej bowiem godzinie otwierana jest kasa biletowa skansenu Sovereign Hill i na uliczki zabytkowego miasteczka wlewa się tłum turystów oraz robiących atmosferę statystów.
starsi panowie dwaj
kapela ballaracka
Pola złotonośne nazwę mają nie od parady. Każdemu wolno wziąć miskę i spróbować szczęścia w płukaniu. I naprawdę jest złoto! (dosypywane regularnie przez pracowników skansenu maleńkie złote wiórki)
w pobliskim banku można od razu sprawdzić cenę skupu
statyści w różnym wieku mieszają się z turystami
główna ulica miasta, na pierwszym planie bank
spokoju pilnuje wojsko Jej Królewskiej Mości
Do tych okoliczności nasza grupa pasowała nie najgorzej 🙂
Ballarat, 29 sierpnia 2010 r.
6 odpowiedzi na “Ballarat: 1854 AD”
[…] – skansen Sovereign Hill. Nie ma lepszego miejsca, aby poznać historię […]
@pharlap: dziękujemy za „otagowanie” i za miłe słowa. Czy teraz powinienem „tagować” dalej?
Przemku i Moniko, otagowałem Wasz blog. Szczegóły tutaj => http://polakdogorynogami.blox.pl/2010/09/Zostalem-otagowany.html
Świetnie oiszecie, trzymajcie tak dalej!
Pozdrawiam – Lech.
Biszop, u nas Polaków jak na lekarstwo to się nie wybrzydza czyś Hanys czy inny, cieszymy się jeśli nas odróżniają od Rosjan :). Tego dnia byliśmy jeszcze Krakowiakami i Ślązakami. Swoja droga polskie stroje ludowe są kapitalne, dobrze to dopiero widać jak się porówna z konkurencja z innych krajów. Pod tym wzgledem jesteśmy potęgą.
Stroje ze zdjęcia to zasługa pani Haliny Gromadowskiej z Melbourne.
Ballarat to wspaniała atrakcja.Uwazam,ze kazdy z odwiedzajacych Australie i Victorie powinien je odwiedzic.
A ktore to Twoje Dzieciaczki?
To Ty goral jestes? Patrz, a ja myslalem, ze z Wielkopolski… 😉