Kategorie
Tymczasem w Australii

Poranna zmiana na stołku

Niedawna zmiana na stanowisku Premiera Australii odbiła się szerokim echem na świecie. O dziwo jednak nie słyszałem głosów zdziwienia trybem w jakim odstawiono na boczny tor niedawną jeszcze gwiazdę australijskiej polityki, Kevina747 Rudd’a (ten przydomek pochodzi od modelu samolotu, w którym Rudd spędzał więcej czasu niż w stolicy kraju), a jedynie skupiano się na sprawie kompletnie marginalnej, czyli płci nowego premiera.

Mamy oto premiera-kobietę, pannę Julię Gillard. Zwracam uwagę na przedrostek: w Australii pilnuje się tego skrupulatnie: Miss Julia Gillard, a nie Mrs!

Dla mnie osobiście płeć premiera nie ma żadnego znaczenia (no może lingwistycznie, bo nie wiem czy „premier” czy „premierka” – w j. angielskim nie ma tego problemu). Nie jestem bowiem seksistą i interesują mnie poglądy i program premiera, a nie płeć.

Twierdzę również, że większość piejących z zachwytu nad wyborem kobiety na to stanowisko jest również tego samego zdania co ja. Łatwo tego dowieść sprawdzając co te osoby myślą np. o takich kobietach na eksponowanych stanowiskach jak Sarah Palin lub Margaret Thatcher. Już nie pieją z zachwytu prawda? Koniec dowodu.

Poza tym w Australii głową państwa jest kobieta od lat 57 (Elżbieta Windsor), a jej reprezentantką na Australię jest od prawie 2 lat również kobieta: Quentin Bryce. O czym więc tutaj mówić?

Znacznie ciekawsze od treści seksistowskich są za to polityczne gierki kryjące się za tą zmianą. Najpierw proszę sobie wyobrazić, że spadają odrobinę notowania PO i pewnego dnia budzicie się rano żeby się dowiedzieć, że oto zarząd partii zastąpił w trybie natychmiastowym Donalda Tuska Grzegorzem Schetyną. Albo 3 lata temu Jarosława Kaczyńskiego Zbigniewem Ziobrą. Fantastyka prawda?

Nie taka znów fantastyka, bo po prawdzie mieliśmy już podobną (a nawet lepszą) zmianę w Polsce w 1992 roku, gdy z rana premiera Olszewskiego już do biura nie wpuszczono… tyle, że wtedy zmieniono koalicję rządową…

Pomijając kwestie procedury konstytucyjnej to w Polsce partie mają charakter wodzowski i prędzej PiS zatonie niż prezes Kaczyński usunie się w cień.

A w Australii rano był premier Rudd, a w południe już go nie ma. Partia wszystkim, jednostka niczym.

Premier Rudd żegnał się ze stanowiskiem płacząc przed kamerą.

Tak samo jest z obecną premier(ką?): gdyby uznano to za stosowne to zniknie ze świecznika tak szybko jak się pojawiła.

Na razie jednak panna Gillard ma za zadanie wygrać tegoroczne wybory federalne. Rządząca Partia Pracy liczy, że wyborcy są idiotami i zmienią zdanie z powodu innej twarzy oglądanej w TV i paru populistycznych spektakularnych zmian polityki przeprowadzonych dla uzyskania poklasku (np. propozycja odsyłania azylantów z powrotem do domu i negocjacje z biznesem nt. nowego podatku od kopalin). Najgorsze jest to, że Partia Pracy ma chyba rację nt. kondycji wyborców: oto pierwsze sondaże pokazują wyraźny wzrost popularności obecnej ekipy.

Najlepsze wciąż przed nami: ostateczny cios przedwyborczy ma dotyczyć polityki względem… globalnego ocieplenia (kto zgadł?). Moim zdaniem należy się bać i spodziewać każdej największej nawet głupoty. Gra idzie bowiem na noże (czyli o stołki na kolejną kadencję).

Na ile to działanie będzie skuteczne przekonamy się już wkrótce. Wszyscy spodziewają się, że panna Julia ogłosi termin wyborów na sierpień, żeby pójść do nich na fali „miesiąca miodowego”  na stołku premiera.

Ciąg dalszy zatem wkrótce nastąpi.

PS

Ciekawym aspektem sprawy jest fakt, że nowa panna premier jest mieszkanką… Melbourne.

15 odpowiedzi na “Poranna zmiana na stołku”

W tym PS dałem wyraz swemu rozczarowaniu, że jak po ponad 20 latach jest w końcu premier wywodzący się z Wiktorii to musi być od razu taki niewydarzony ;).
Jeśli chcesz czytać o sytuacji w Australii to raczej musisz po angielsku. Polskie media nie interesują się sprawami antypodów, a jeśli się zainteresują to najwyżej tłumaczą głupawe artykuły z UK.
Detronizacji Rudda nie nazwałbym „zręczną”. Nie najlepszy wynik wyborczy Labor to w jakimś stopniu rezultat tego posunięcia. Wiele osób zagłosowało po raz pierwszy w życiu na Liberals mimo, że nie mogli patrzeć na mocno konserwatywnego Abbotta tylko po to żeby utrzeć nosa tej „wrednej rudej”.
Mnie się nasuwa myśl, że szkoda iż z polityki odszedł Peter Costello. On miałby szansę te wybory wygrać dla Liberałów.

Przemo, jak Ciebie czytam, to sie zastanawiam, czy Ty nie jestes jakos spokrewniony z moim mezem……….. On tez mi kiedys powiedzial, ze po slubie POWINNAM uzywac Mrs, bo… to nobilituje moj status (czy jak to sie tam mowi…). Tez taki staroswiecki jak Ty.
W krajach post-angielskich jest chyba takie przekonanie- Miss jest fajne do pewnego wieku, pozniej powinno byc Mrs (taka lokalna wersja Matki-Polki). Ms w pewnych kregach jest traktowane albo jak ukrycie „niepowodzenia zyciowego” jakim jest brak aktu malzenskiego albo jako emancypacyjno-feministyczna deklaracja „nic-ci-do-tego-jaki-jest-moj-stan-cywilny).
Ja od zawsze uzywam i bede uzywac Ms- zgodnie z druga wersja mojej skromnej teorii…

W pierwszej chwili nie dyskutowano wiele o trybie zmany premiera, ale teraz jest to główny temat nie tylko do dyskusji ale bardzo ostrych napaści na panią premier i to przez dwóch najwyżej cenionych komentatorów politycznych – Larry Oakes and Kerry O’Brien. Ten ostatni, tradycyjny sympatyk Partii Pracy, we wczorajszym 7:30 Report, nie zostawił na Julii Gillard suchej nitki. Mimo to przewiduje jej zwycięstwo gdyż jej przeciwnik nie ma zadnego programu i nie ma w swoim gabinecie nikogo, kto mógłby mu pomóc jakikolwiek program zbudować.

Wiem, jestem staroświecki, ale ja lubię te stare formy, szczególnie w języku polskim. Np. „Nowakówna” i „Nowakowa”, toż to brzmi wyśmienicie. Mam wrażenie, że pozbywanie się tych form to jeden z wariantów nowomowy.
Co na to inne panie? Czy ma to dla Was znaczenie?

Tak, manipulowanie opinią społeczną to ciekawa zabawa. Paradoksalnie dużo łatwiejsza w warunkach obowiązkowego głosowania, jak w Australii.
Matriarchat :). Jednak kobiety od zawsze brały udział w rządzeniu, przykładów w historii jest bez liku.
Shemanka: ciekawy temat poruszyłaś. Powiedz, czy Ciebie to osobiście obraża gdy ktoś powie ci Mrs a nie Ms?

To znaczy Miss to panna ale wymawia się „mis”, a Ms to nie wiadomo i wymawia się leniwie „mis” ale powinno się wymawiać „myz”.

Co ciekawe dla facetów nieżonatych też jest określenie Master, chociaż rzadko używane, głównie przez starsze pokolenie.

Więc nie prawdą jest jakoby kobiety chciały być określane jako panny. Chcą raczej być określane „myz” czyli bez relacji do ich stanu cywilnego.

Miss jest też bardziej ogólne i jak nie wiesz czy mężatka czy nie i tak mówisz „mys” w potocznym języku, chociaż niektóre kobiety wolą jak wymawiasz to bardziej „myz” (ms). Więc najbardziej poprawnie i grzecznie jest używać ms w piśmie i „myz” w mowie.

W polskim jednak nie używamy panna, i brzmi to ironicznie – delikatnie mówiąc.

Jarosłam Kaczyński kiedyś skomentował niekorzystny wyrok sędziny w jego sprawie używając sformułowania ta młoda dama.

Mnie to razi – delikatnie mówiąc.

Przemo, przykro to mówić, ale wielu wyborców właśnie jest takimi idiotami jak piszesz i łykają wszystko jak młody pelikan. Ludźmi wbrew pozorom strasznie ładnie manipulować…

Dodaj komentarz: