Kategorie
Melbourne

Melbourne Aquarium

Zima to dobry czas na odwiedzenie atrakcji schowanych pod dachem. Tegoroczna zima jest tym lepsza, że odwiedzili nas moi Rodzice i obwożąc ich po naszych okolicach mamy ponownie okazję zobaczyć dawno nie widziane miejsca.

Tym razem wybór padł na Akwarium w Melbourne. Wybór tym lepszy, że jeszcze nie widzieliśmy najnowszej ekspozycji z pingwinami cesarskimi.

Pingwin cesarski w Akwarium w Melbourne

Akwarium w Melbourne nieprzypadkowo napisałem wielkimi literami. Największy zbiornik mieści aż 2,2 miliona litrów wody, jest więc naprawdę wielki. W ogóle obiekt jest piękny, można dotknąć rozgwiazdę własną ręką, można zobaczyć ogromne płaszczki i rekiny. Ostatnio przywieziono też ośmiornicę olbrzymią:

Ośmiornica olbrzymia w Akwarium w Melbourne

Ten okaz nie jest jeszcze pełnowymiarowy, bo ledwie przekracza 2 metry, ale podobno może osiągnąć nawet więcej niż 4 metry, a legendy mówią o widywanych okazach nawet 10-metrowych. Wiadomo jednak, że rybacy mają skłonność do przesady w tym zakresie, traktuje więc te opowieści z odrobiną sceptycyzmu…

Większość widzów przychodzi do Akwarium zobaczyć rekina. 2 metrowe okazy pływają sobie spokojnie, nie niepokojąc ani towarzyszących im rybek, ani tym bardziej nurków wskakujących do akwarium w celu karmienia ryb. Mieliśmy szczęście trafić akurat na porę karmienia rekinów. Dla lepszego odbioru w akwarium wbudowano specjalne miejsca (muszla oraz sala „teatralna”), gdzie odwiedzający mogą osiąść i w spokoju poobserwować to widowisko.

Udało mi się rekina uchwycić aparatem, ale zdjęcie wyszło przeciętne:

Rekin w Akwarium w Melbourne

Na koniec prezentacja szerokości szyby w zbiorniku. Bagatela: 26 cm i kilka warstw:

Szyba z akwarium

5 odpowiedzi na “Melbourne Aquarium”

To super! Może i moich uda mi się kiedyś namówić:)

Bawcie się zatem dobrze, pogoda ostatnio nie jest taka zła – na zwiedzanie idealna!

Dali sobie radę śpiewająco i bez żadnych przerw. Zresztą mój Tato to już stary wyga, leciał na tej trasie trzeci raz.
Nie wiem czy teraz nie żałują, bo w Polsce ciepełko, a tutaj zima… ;).

Szczerze zazdroszczę wizyty rodziców, też bym chciała, żeby moi przyjechali. Jak rodzice dali radę z lotem, robili gdzieś przerwę?

Pozdrowionka!

Dodaj komentarz: