Kategorie
Blog

W poszukiwaniu zaginionej motywacji

Dziękuję za wszystkie komentarze do poprzedniej notki. Po krótkim zastanowieniu postanowiłem jednak ją zdjąć z „anteny”. Blog nabrał zbyt osobistego charakteru, a przecież internet to nie „kozetka”. Już lepsze było pokazywanie kiczowatych zdjęć australijskich pejzaży.

5 lat prowadzenia bloga. To bardzo długo, może zbyt długo. Przeszła mi przez głowę nawet myśl, że taka okrągła rocznica jest w sam raz na zamknięcie bloga. Postanowiłem jednak zrobić sobie tylko przerwę w pisaniu tutaj.

Straciłem motywację do prowadzenia bloga. Gdy ją odnajdę to wrócę. Nie wiem jak długo potrwa przerwa. Pięć chudych lat? Pięć miesięcy? A może pięć dni?

Sprawdzajcie.

34 odpowiedzi na “W poszukiwaniu zaginionej motywacji”

Życie po życiu na tym blogu jest ciekawsze chyba niż on sam. Miałem trochę pociąć komentarze, ale teraz już chyba nie mogę. Niech zostanie tak jak jest, ale błagalna prośba do czytelników: koniec dogryzania, bo będę bił! Nie jesteśmy już na Onecie do licha.

Witam

Biszop wyrazil to co mysli w „krotkich zolnierskich slowach”. Mozna te same mysli ubrac w kwiatki, tylko po co skoro maja byc ostre? Jak ktos chce uzyskac wydzwiek wyrazenia „kur.. mac”, to nie moze powiedziec „motyla noga” 🙂 Rozmawialem z Przemkiem prywatnie poza ta debata publiczna i powiedzialem mu osobiscie swoje zdanie, wiec nie bede go to powtarzal.

Biszop: Na Twoje kompleksy chyba by niestarczylo miejsca przeznaczonego na komentarze. 😛

Podpierajaca: Male sprostowanie, harom sie nie rozwodzi, harom zostal kopniety w dupe z takim hukiem, ze pewnie slychac go nawet bylo w Perth.

Labradorianin: Dolacz punkt D. – Agentow AFP cenzorujacych siec:P

W: Biszop pisze bloga, dla mnie osobiscie, poza wstawkami o gejach i feministkach, o orgomnej wartosci merytorycznej.

MonikaMika: W zyciu liczy sie „spontan”, z niewolnika nie bedzie pracownika, nie chcialbys czytac czegos, co powstaje wbrew woli.

Pozdrawiam wszystkich czytajacych i piszacych

Biszop,
To co piszesz, to mozna wnioskowac ,ze miales trudne dziecinstwo.ponieważ jest w tym duzo agresji

Witaj Przemku,
Chcialam Ci podziekowac za BLOGA, gdyz wartosc informacji w nim zawarta jest ogromna..
Dzieki Tobie i Twym wskazowkom co do szczegolu -zaczelam dzialac w kierunku wizy, tak to nawet wyobrazenie bylo abstrakcja.. A informacje Twe klarowne i jasne.
Jestem wdzieczna za pomoc.

Dzieki, za czas ktory temu poswieciles.

Zyczac Tobie i Twej Rodzinie wszystkiego najlepszego,
pozdrawiam serdecznie i … wiosennie! 😉

Dziekuje raz jeszcze.
All the Best!

Izz

Cześć Przemku!

Zaglądałam tu trochę z racji tego, że od niedawna w Melbourne z moim australijskim małżonkiem (który nauczył się płynnie po polsku), a to moja już trzecia emigracja (wcześniej były Stany i Norwegia) pomimo młodego wieku (32) i dwóch dyplomów w niepowiązanych dziedzinach (informatyka, psychologia). To tak w ramach przedstawienia się.

Nie czytałam skasowanego posta. Oczywiście zaciekawiło mnie, bo skoro kasujesz dlatego, że był osobisty. Z komentarzy innych ludzi wnioskuję, że był o przyjaźni i że sprawa jest konfliktowa, jak większość spraw w życiu ważnych. Ja sama interesuję się emigracją z wielu powodów, z tych osobistych przede wszystkim. Przypomniał mi się taki artykuł:

http://www.poloniainfo.se/artykul.php?id=49

Ten blog i poprzedni to kawał dobrej roboty, bo jest bardzo solidnie prowadzony. Dużo w nim informacji. I jest to niewątpliwie inspirujący blog o spełnianiu swoich marzeń z całą odpowiedzialnością i siłą.

Myślę, że w emigracji jest więcej konfliktów niż poruszasz na swoim blogu. Może właśnie dlatego, że to już za osobisty temat. Szkoda, że wykasowałeś wpis uznając go pewnie za przejaw słabości czy też ekshibicjonizmu – cokolwiek.

Pozdrawiam serdecznie!

Z wyrazami sympatii,
Asia

ojej, znowu zamykacie bloga ?? mam nadzieje ze to chwilowe znuzenie, a nie na zawsze ….?
chociaz z drugiej strony mnie nigdy nie wystarczyloby wytrwalosci i systematycznosci aby prowadzic taki publiczny pamietnik w sposob ciagly, podziwiam !

Widze, ze niektorzy stali czytacze przywiazali sie do bloga i swojego wyobrazenia o autorze tak bardzo, ze reaguja agresywnie na zapowiedz znikniecia …? coz, niezbadane sa tajniki psyche polskiego emigranta :-)).

Moze przezywacie kryzys emigracyjno-motywacyjny ? zdaje sie ze cos takiego wydarza sie wlasnie po kilku latach, niektorzy sie rozwodza (patrz Harom), inni wpadaja w watpliwosci rozmaite, znam takich ktorzy powracaja do Polski. Sprawy komplikuja sie jesli ma sie dzieci, znam przypadek kogos kto osiedlil sie w Perth, dobrze mu sie mieszkalo, ale po 8 latach powrocil do Polski, bo chcial aby dzieci wychowaly sie jako Polacy.
Moj pomysl na kryzysy wszelakie to sledzenie polskiego zycia publicznego: ile razy pomysle ze mialabym mieszkac w kraju rzadzonym przez Sobiesiakow i Drzewieckich, natychmiast wszystko naokolo wydaje mi sie piekne, a pmysl powortu wydaje niedorzeczna fantazja zmeczonego czlowieka :-)).

Pozdrawiam, i zycze wytrwalosci !

Świetny blog, czytam go od około 4 miesięcy więc nie jest to aż tak długo w porównaniu z wami, 5 lat. Szmat czasu, szczerze to gratuluję wytrwałosci, mało osób prowadzi bloga tyle czasu. Ale zawsze nadchodzi czas gdzie trzeba cos zmienic, nic w końcu nie trwa wiecznie.
Pozdrowienia dla kreatora bloga i dla czytających

Mało czasu, dużo codziennych obowiązków nie sprzyja budowaniu przyjazni od zera nawet tutaj – w PL :).
a tak w ogole to dziekuje Przemo za tak fajnego bloga.

Poniewaz tez regularnie tu zagladam ale raczej „nie uzywam klawiatury”, tez czuje sie zobowiazany do wtracenia „swoich 3 groszy”. Przyznam ze nie zawsze zgadzam sie z tekstami zamieszczonym na Waszym blogu ale dopoki sa to Wasze odczucia czy postrzeganie otaczajacej Was rzeczywistosci to jako czytelnicy powinnismy to uszanowac. Jakie zycie bylo by nudne gdybysmy wszyscy mieli takie same poglady.

Pozdrawiam i mysle ze „ciag dalszy nastapi…”

Boggie

Spozniony komentarz pod poprzednim postem (ktory w tzw. „biegu” przeczytalam i mialam szczera ochote wypowiedziec sie) – tylko emigrant zrozumie emigranta :-). I moze jeszcze cos niby nie na temat, a jednoczesnie bardzo na temat: podczas obecnej Olimpiady poczulam sie, jak nigdy przedtem, ze jestem tutaj … nietutejsza. I na pewno nie ja jedna sie tak poczulam.
Kilka dni temu czytalam artykul na temat Olimpiady i … i autor bardzo zarzucal drugiemu pokoleniu tutaj urodzonemu, ze czuja sie bardziej obywatelami krajow z ktorych pochodza niz Kanadyjczykami. Podal wiele przykladow (skupil sie przede wszystkim na osobach pochodzacych z Holandii, Niemiec, Skandynawii – bo te „kolory” sa bardzo widoczne na ulicach) i nie mogl uwierzyc, ze drugie pokolenie kibicuje na pierwszym miejscu krajowi swojego pochodzenia, a dopiero potem krajowi urodzenia.
A ja to rozumiem. I wielu emigrantow tez ;-).

I jeszcze mala dygresja – moj syn po 12 latach spedzonych na tej ziemi, po calym swoim „bardziej swiadomym” zyciu spedzonym w tutejszych szkolach wybral studiowanie w …. Europie, na kontynencie, z ktorego pochodzi. Mozna by pomyslec, ze ksztaltowal sie tutaj, przyjmnie tutejszy styl zycia za swoj, a im jest starszy, tym bardziej zauwaza, ze on tutaj nie pasuje. Chce sie przekonac, jak bedzie „dopasowany” do Europy.

Na pewno plusem zycia w innym kraju jest zwiekszenie swiadomosci, poszerzenie „horyzontow” i …. i odwaga w wyborach.

Przemek, a co do przyjaciol – tutaj jest podobnie. Mozna utrzymywac znajomosci z Kanadyjczykami, ale nie jest to przyjazn, taka doglebna, pelna zrozumienia. Duzo latwiej jest z innymi nacjami, ktore sa w takim samym polozeniu jak my.

Pozdrawiam, i nie przejmuj sie opiniami innych. Czujesz, myslisz, jestes pelen watpliwosci – i bardzo dobrze. W koncu czlowiek to natura zlozona i jest to jego blogoslawienstwo, ale rowniez plrzeklenstwo. Ale chyba lepiej, ze myslenia nie mozna wylaczyc? I czucia tez?

Wiesz Labrodorianin, dla piszacego za zwyczaj nie ma roznicy jakie to sa komentarze A,B (jesli oczywiscie maja jakis sens 🙂 , a zawyczaj jesli to nie spam to niosa jakos informacje. Najgorsza jest opcja c 🙂 co oczywiscie powinnes wiedziec sam

jak nie chcesz nikogo urazic do odpowiedz prywatnie ( choc wlasciwie to nie musisz bo wszyscy wiedza, a ty najlepie, ze piszac posty oczekujesz komentarzy takich jak od Bishopa)

Odnośnie konkursu: nie mam bladego pojęcia ile głosów na nas oddano, ta sprawa jest bodajże słodką tajemnicą redakcji wiadomosci24.pl. Mam nadzieję, że kiedyś się dowiem.

Lab: najbardziej lubię Twoje komentarze, serio. Zawsze na temat i zawsze masz przeciwne zdanie do mojego :). Daję ci to miejsce ex aequo z Konradem :D.

Magda: masz rację zarówno z dziećmi jak i z tym, że niewiedza jest czasami błogosławieństwem. Z tym, że mimo wszystko nie chciałbym być błogosławiony.

Odpowiedz Przemo na pytanie.
Czy chcesz pisac bloga z komentarzami:
A. Bishopa
B. EwaKamili, MonikiMiki, M , W
C. bez komentarzy
??

A ja jako skromny, szary czytelnik, zaglądający tutaj od około 2 lat (wcześniej oczywiście na stary blog), niestety nie za wiele piszący, stwierdzam, że szanuję decyzję o tymczasowym zaprzestaniu publikacji na blogu. Sam nieraz myślałem o blogowaniu, ale wiem, że z powodu braku czasu i braku systematyczności, byłbym bardzo niesumiennym blogowiczem. 5 lat to kawał czasu. Mam tylko nadzieję, że przerwa nie będzie za długa. I jeszcze jedno pytanie, myślę że jako głosujący mam do niego prawo-ile głosów oddano na Państwa blog?

Pozdrawiam wiosennie.

ps 2 … co, jak sie nad tym teraz glebiej zastanawiam, to sumuje bardzo dobrze kilku moich innych znajomych z obecnego miejsca zamieszkania!!!!

ps a tak zeby Cie jeszcze na koniec dobic, to do tych wewnetrznych „niepewnosci imigranckich” dochodzi jeszcze problem, ze dzieci nam tez tu „dziczeja”. Dla nich Australia jest domem, bo innego nie znaja/pamietaja. I kiedy przyjdzie nam ochota na powroty, to one moga wybrac inaczej. I wtedy znow bedziemy sie miotac co robic.
Moja sp.Babcia mawiala”szczesliwi ci, ktorzy malo wiedza i nigdzie nie byli”

Zaczac trzeba od tego kogo uwazamy za „Ozi”- moja definicja-osoba urodzona w Oz,nie taka z nabytym obywatelstwem. Ale masz racje, imigrantom latwiej zaprzyjaznic sie z imigrantem (o Hindusach nic nie napisze, bo to temat zbyt drazliwy ostatnio :-)).
Nie wiem, moze kobietom jest latwiej??? Dwie moje dobre przyjaciolki (jedna w wieku ponad 50 lat z Adelajdy!!!!) sa Australijkami pochodzenia angielskiego (w drugim i trzecim pololeniu). Obie poznalam w poprzednich pracach i do tej pory utrzymujemy ze soba bliski kontakt. Moj „zwiazek” z nimi jest bardzo cieply, osobisty i co wiecej, uwazam, ze ogromnym plusem jest brak zawisci niestety powszechny w srodowisku polonijnym….
ot takie moje 3 grosze…

Przemo,
rozważ prosze jeszcze raz tę przerwę w pisaniu bloga.
Bardzo chętnie czytam Twoje i Moniki wpisy. Dla osób zainteresowanych Australią i życiem tam to naprawde fajna lektura. Chciałabym abyś nadal lubił i pisał Waszego bloga.

hej, o qrcze, przykro mi bardzo, bo reguralnie czytam bloga :(( ale troche Cie rozumiem, tez miewam takie momenty – Przemku, nic na sile to raz, dwa, niczym sie nie przejmuj ani na nikogo nie zwracaj uwagi – moje ulubione motto ostatnio – robmy swoje !!! Pozdrowienia cieple !!!

Byc moze przesadzilem z iloscia werbalnych elektrowstrzasow. Jezeli rzeczywiscie poczules sie obrazony to Cie publicznie przepraszam.
Dobrze wiesz, ze odwiedzam Twojego bloga kilka razy dziennie. Czytajac Twojego ostatniego posta poczulem sie troche oszukany. A biorac pod uwage, ze nie byl on precedensem uznalem, ze szukasz wymuszonego poklasku. Stad ta moze niepotrzebnie emocjonalna reakcja.

Biszop: moją intencją nie było hamletyzowanie. Nie chcę zamykać bloga, bo nie jestem pewien, czy za jakiś czas nie zmienię zdania i nie zechcę wrócić do pisania tutaj.
Jeśli ktoś jeszcze ma ochotę dalej roztrząsać tutaj kwestię posiadania jaj i wyrażać własną opinię na mój temat to prosiłbym aby wziął trzy głębokie oddechy zamiast i się zwyczajnie powstrzymał. Nie potrzebuję ani uwielbieńczych komentarzy „Jak my cię kochamy”, ani przywracania do pionu metodami wstrząsów.
Twój komentarz Biszopie natchnął mnie, jak słusznie zauważyła W., do refleksji: „po cholerę mi to potrzebne?” Jako stały czytelnik twojego bloga mogę jedynie zauważyć, że faktycznie opinia jaką sobie wyrobiłeś w otoczeniu nie jest bezpodstawna.

Magda: Ty piszesz o „nie-Polakach”, a to nie to samo co „Ozi” prawda? Łatwiej się zaprzyjaźnić z Hindusem niż z Australijczykiem. Może jest w tym trochę mojej winy, ale z tego co obserwuję to nie jestem wyjątkiem.

Do W.

Czytam bloga Przemka i Moniki regularnie od trzech lat. Mojego bloga wzorowalem na ich starym blogu. Przez te pare lat zdazylem sobie wyrobic bardzo pozytywna opinie o jego autorach. Jednak zaprezentowane ostatnio Przemkowe hamletyzowanie uwazam za… niemeskie. Skomentowalem to tak jak skomentowalem, poniewaz poprzednio, kiedy Przemek zamieszczal posty w podobnym tonie staralem sie go wesprzec piszac peany. Co za duzo to niezdrowo. Jezyk, ktorego uzylem byl dosc ostry, mam jednak nadzieje, ze Przemek – staly Czytelnik mojego bloga zdazyl poznac mnie na tyle. ze zrozumie, ze moja intencja nie bylo bynajmniej obrazanie kogokolwiek.

Do Biszopa:
Nie znam Cie ale na podstawie Twojego jednego komentarza raczej nie mialabym zahamowan aby podpisac się pod punktem drugim Przemka w jego odpowiedzi na Twoj komentarz. I nie tlumacz sie ze nie chciales obrazic jesli juz to zrobiles. Wydaje mi sie ze skoro blog ten jest blogiem Przemka i Moniki to maja prawo pisac co im sie tylko podoba, maja prawo do swoich wlasnych opinii i do „upubliczniania” tego na co maja ochote, a Tobie jesli sie nie podoba to co pisza, to po prostu usun link do ich bloga ze swojej listy. Czy ktos zmusza Cie do jego czytania? Natomiast jesli juz go czytasz to szanuj opinie osob piszacych. Jesli sie z nimi nie zgadzasz, to napisz w komentarzach swoj poglad na sytuacje o ktorej pisza ale nie oceniaj osob piszacych i to jeszcze w taki sposob. Zawsze mozesz stworzyc wlasnego bloga (moze piszesz, nie wiem) i tam mozesz wyrazac swoje mestwo, udowadniac posiadanie „jaj”…
Ja rowniez czytam tego bloga regularnie, bardzo cenie sobie opinie Przemka i Moniki, wiele informacji wynioslam z tego bloga i wkurza mnie jak ktos przez taka ocene byc moze zniecheca osoby prowadzace bloga do jego pisania (mam nadzieje ze tak nie jest, ale mnie pewnie by to zniechecalo). A jestem przekonana ze pisanie bloga przez kogos przynosi wiecej korzysci czytelnikom niz piszacym. Cenie sobie tez komentarze czytelnikow ale takie ktore traktuja o przedmiocie tematu a nie o osobie piszacej. Chyba ze ktos ewidentnie pyta „i co o mnie myslicie”? A ja po przeczytaniu przedmiotowej notki Przemka nie odnioslam wrazenia zeby o to prosil.

Coz, moze pojechalem troche za ostro, ale w przeciwienstwie do Ciebie nie mialem zamiaru obrazic. Co najwyzej wstrzasnac. Wiesz, mam u siebie linki do kilkunastu blogow. Twoj blog jest jedynym, ktorego odwiedzam regularnie. Reszte odwiedzam dosc rzadko, niektorych w ogole. Nie znamy sie osobiscie, ale na podstawie lektury Twoich postow wyrobilem sobie o Tobie bardzo pozytywna opinie. Dlatego przykro mi jest czytac takie posty jak powyzszy. Zwlaszcza, ze nie jest to pierwszy Twoj post tego rodzaju.

Biszop, twój komentarz dowodzi dwóch rzeczy:
1. że napisałem o jedną notkę za dużo.
2. że jesteś naprawdę pierdolnięty, ale nie będę wnikał z jakiego powodu.

uuuuuuu, ale przywaliles Biszop 😛
Ja wroce jednak do skasowanego postu i uwag odnosnie przyjaciol Ozich. To sa wg mnie „podwojne pozory”. Pozow 1- usmiechaja sie tzn ze sa otwarci na przyjazn. Pozor 2- nie rzucaja sie jednak na nas z ta oferta przyjazni tzn ze sa zimni i zamknieci. Jak zwykle- jest tu po prostu INACZEJ. Po pierwsze- chyba zgodzisz sie ze mna Przemo, ze budowanie od zera przyjazni w naszym wieku (tz po 30stce) jest znacznie trudniejsze niz jak mielismy 18-20 lat. Po drugie- roznice kulturowe oczywiscie graja tu role. ALe jak wszedzie na przyjazn trzeba zapracowac. W moim przypadku zajelo to troche czasu, ale do grona moich najlepszych przyjaciol w chwili obecnej zalicza sie chyba wiecej nie-Polakow . I wcale nie sa gorsi od moich starych przyjaciol zostawionych w Polsce. Powodzenia z tym kryzysem!

Zapomniales dodac „Jak mnie pozalujecie i zamiescicie odpowiednia ilosc holdowniczo-uwielbienczych komentarzy typu „Przemku, nie odchodz! My Cie kochamy!” to ewentualnie wezme zabawki i z naburmuszona minka wroce do piaskownicy”.

Sorry, ale ode mnie takiego komentarza sie nie doczekasz…
W ciagu ostatnich kilku dni zaprezentowales caly wachlarz cech, ktorych nie znosze u facetow – hamletyzowanie, cierpietnictwo i tanie efekciarstwo. Cos, co potocznie nazywamy brakiem jaj.
To nie pierwszy cierpietniczy post ktory zamieszczasz na lamach swoich blogow – wedlug moich ostroznych obliczen trzeci lub czwarty.
Domyslam sie, ze jestes ostatnio w nienajlepszym nastroju – wene szlag trafil, nostalgia zre, w pracy cos poszlo nie tak, okres Ci sie spoznia (niepotrzebne skreslic). Ale czy naprawde musisz to upubliczniac???
Troche godnosci, facet!
Jak narazie zarobiles u mnie na kreche i weryfikacje opinii o Tobie jako o konkretnym kolesiu.

Leave a Reply to MonikaMikaCancel reply