Gdy tylko wylądowaliśmy po półgodzinnym rejsie na Wyspie Kangura okazało się, że niewyspanie jednak swoje robi, albo miałem kiepski dzień: próbując z powrotem zamontować bagażnik rowerowy (przykręcany do tylnego haka i schowany do auta na czas rejsu) zorientowałem się, że przez roztargnienie zostawiłem na podjeździe do promu (po drugiej stronie wielkiej wody) bolec mocujący hak w samochodzie.
Bez większej nadziei poszedłem jednak do okienka biletowego. Tam miła pani zadzwoniła na drugą stronę do Cape Jervis i po minucie okazało się, że jakiś domyślny pasażer po mnie zauważył leżący na asfalcie bolec, domyślił się co się stało i właśnie przekazał fanta obsłudze promu. Bolec nie zdążył na prom co właśnie odpływa, więc dostanę go dopiero za 2 godziny…
Lecz ile szczęścia miałem w tym, to każdy chyba przyzna…
Z poczuciem posiadacza szczęścia większego od rozumu zapakowałem całą rodzinkę na tylne siedzenie, rowery i bagażnik upchnąłem w wolne miejsca w samochodzie (nie wiem jakim cudem to się udało) i pojechaliśmy co silnik wyskoczy do Cape Willoughby.
W zasadzie te 2 godzinki czekania na bolec były jak znalazł. W planach mieliśmy przemieszczenie się na drugi koniec wyspy, więc była to może jedyna okazja odwiedzenia latarni morskiej w Cape Willoughby. Wyspa Kangura wygląda może na mapie niepozornie ale od przystani promu w Penneshaw do kempingu Western KI jest 120 km i całkiem słusznie przypuszczaliśmy, że może braknąć czasu na dodatkowy długi przejazd na drugi koniec wyspy. Wyspa Kangura jest większa niż się to pozornie wydaje.
Zaraz za Penneshaw skończył się asfalt i zaczęła prawdziwa Australia. Większość dróg gruntowych na Wyspie Kangura ma fakturę tarki, która wolno jadący samochód wprowadza w trudne do zniesienia wibracje. Wibracje znikają dopiero przy prędkości ok. 80 km/h. Nie dziwcie się więc jeżdżąc po australijskich bezdrożach, że co chwila spotkacie pędzący na złamanie karku samochód terenowy a za nim tuman kurzu. Po prostu inaczej się nie daje jechać. Ta droga na poniższym zdjęciu jest jeszcze względnie równa, być może dlatego, że należy do często używanych…
Asfaltowe na wyspie są tylko główne drogi przelotowe i dojazdy do największych atrakcji turystycznych (mapka poniżej). Reszta dróg (w tym do wszystkich malutkich i malowniczych plaż) jest nieutwardzona i warto o tym pamiętać np. wypożyczając auto na wyspie: wynajętych samochodów innych niż pełne 4WD nie wolno wywozić poza asfalt.
Nasza pierwsza trasa wiodła tylko 20 km do latarni morskiej i już wkrótce okazało się, że naprawdę warto było tam jechać:
Latarnia jest najstarszą z kilku działających na wyspie i naprawdę malowniczo położoną. Była też w czasach gdy nie znano urządzeń GPS najważniejszą latarnią, bo obok przebiega uczęszczany szlak morski do Adelajdy, a niejeden okręt znalazł swój kres podróży wśród raf niedaleko od Cape Willoughby.
Zdjęcia latarni wyszły bardzo przeciętne, bo tego dnia zachmurzenie było niestety duże. Trochę mieliśmy obaw co do pogody na kolejne dni, jak się potem okazało całkiem bezpodstawnych.
Obejrzeliśmy szeroką panoramę z latarni morskiej i ruszyliśmy w drogę powrotną do przystani. Tam już czekał na nas upragniony i zaginiony bolec do haka. Zamontowaliśmy rowery z tyłu i dalej jazda już bez ścisku. Oczywiście żeby było ciekawiej to zaraz za Penneshaw skręciliśmy skrótami w lewo i pojechaliśmy cudowną ceglastego koloru drogą gruntową.
Około godziny 15-tej dotarliśmy na nasz kemping i rozbiliśmy namiot.
Na koniec dnia czekała na nas za to nagroda w postaci leżenia bykiem na plaży w Hanson Bay (również dojazd drogą gruntową).
To była dobra zapowiedź tego co nas czeka na Kangaroo Island. W ciągu kolejnych dni odwiedziliśmy takich zatoczek jeszcze kilka.
Na wyspie płynie kilka rzek. W porze suchej woda w nich praktycznie stoi, a przy ujściach tworzy bardzo sympatyczne estuaria, wypełniane dodatkowo słoną wodą podczas przypływów morza. Woda w takich zbiornikach jest czysta, bardzo ciepła i bez fal oceanicznych. Idealna dla zabawy dla pięcio- oraz siedmiolatka…
4 odpowiedzi na “Wyspa Kangura (1)”
Czy na Wsypę Kangura da się wjechać camperem 2WD? Bo tak czytam o tych drogach i mam wątpliwości 🙁 .
Pytanie do operatora promu i tego jaki bilet na prom kupujecie. Po drogach oczywiście można jeździć, tych asfaltowych tylko, jeśli camper jest wynajęty. To trochę ogranicza zwiedzanie, ale coś tam zobaczyć jednak można.
zatoczki sliczne 😀
Latarnia widziana z drogi wygląda cudnie. A tych bajecznych plaż to wam zazdroszczę, zwłaszcza teraz, gdy u mnie za oknem -27.
Pozdrawiam!