Jak wiadomo Australia słynie z dzikich bestii, grożących spokojnym mieszkańcom na każdym kroku. Krokodyle, rekiny, kazuary, dzikie psy, żmije i pająki wielkości ptaków – żeby wymienić tylko najpopularniejsze. Na szczęście na straży naszego bezpieczeństwa mamy policjantów: dzielnych i nieustraszonych.
Ja nikogo się nie boję!
Choćby niedźwiedź… to dostoję!
Wilki?… Ja ich całą zgraję
Pozabijam i pokraję!
Tak było i tego feralnego dnia, gdy dzika bestia zagroziła mieszkańcom spokojnego przedmieścia Bundoora, w północnej części Melbourne. Sytuację opanowano dopiero dzięki interwencji nieustraszonego sierżanta i jego giwery kalibru .38. Zresztą zobaczcie sami tutaj.
10 odpowiedzi na “Poskromienie bestii”
eeee, nieeeeee. On poszedl za znecanie sie. Polowanie jest jak najbardziej legalne:
http://www.aushunt.com.au/main/mainarticle2.php?articleid=e26bd86c45
i strona rzadowa:
http://www.environment.gov.au/biodiversity/trade-use/wild-harvest/kangaroo/practice.html
ja jestem ciekaw czy Aborygen z bumerangiem też poszedłby siedzieć za znęcanie się
…i gdzie za polowanie na kangury idzie się do więzienia: http://www.news.com.au/breaking-news/national/jail-for-roo-bow-and-arrow-shooter/story-e6frfku9-1225790107920
… no i o kraju, gdzie mieso z kangura mozna kupic w wiekszosci supemarketow…
Biszop ma rację. Nabijam się tutaj trochę, ale policjant w gruncie rzeczy zrobił swoją robotę dobrze, dzwonił nawet do tych pacanów od opieki nad zwierzętami, ale nikt się nie chciał pofatygować do rannego kangura. Takie rzeczy zresztą dzieją się w Australii co dzień, tylko nie na ulicach miast, więc hipokryzja kwitnie w najlepsze i mieszczuchy mogą się przed telewizorami użalać nad losem biednych „roos”.
Najlepsze jest jednak to, że mówimy o kraju, do którego miliony turystów przylatują głównie marząc o tym, że zobaczą kangura na wolności. W tym samym kraju miliony mieszkańców sikają w majtki na widok jednego misia koali uratowanego przed pożarem. A tutaj taka kupa na oczach obiektywu aparatu.
Fotoreporter rzeczywiście stanął na wysokości zadania :).
Magda: 100% racji, obyśmy tylko takie problemy mieli.
Filip: nie słyszałem o tym łosiu. Też go żaden obrońca przyrody nie chciał przygarnąć?
Mi od razu stanął przed oczami łoś, którego w maj 2008 zastrzelono w Warszawie na Ursynowie. Łoś zdrowy, nie potrącony … nasi są odważniejsi, bo większego zwierza polują :/
szczesliwy to kraj, ktory takie problemy ma…..
W takim razie zwracam honor i co zlego to nie ja 😉
Biszop, to nie jaja tylko gorzka ironia…
Przypomniał mi się wstrząsający artykuł o myśliwych „legalnie” strzelających do bezpańskich, lub tylko ich zdaniem bezpańskich psów… Nie pamiętam już, gdzie o tym czytałem, natomiast znalazłem stronę, o której była mowa tekście: http://www.zabilimipsa.pl/. Szokujące.
Pozdrowienia,
Michał.
Facet musial (musial?) dobic ranne zwierze, a Ty sobie jaja robisz. Pogratulowac poczucia humoru…
Swoja droga macie tam profesjonalnych pismakow. Szkoda, ze nie opublikowali zdjecia kangura po egzekucji…