Przygrzało nam w końcu. Od paru dni termometry rzadko schodzą poniżej 30 st. W chwili gdy to piszę dochodzi godz. 23:00 i jest na zewnątrz 27 st.C. W Melbourne to nie jest znowu tak bardzo częste zjawisko.
Tak samo było wczoraj, czyli w niedzielę. Listopadowa, gorąca niedziela, ani jednej chmurki na niebie to co można robić. Plażować oczywiście. My po zimowej przerwie odwiedziliśmy ponownie nasze ulubione Sorrento, a właściwie sąsiednie Blairgowrie.
Na zdjęciach zupełnie nowe dla nas plaże. Najpierw Fowlers Beach. Na autostradzie był dziki tłum, a na Fowlers Beach ani żywego ducha. To znaczy niezupełnie, bo byliśmy my i jakaś parka, której chyba zakłóciliśmy błogi spokój zupełnego odludzia. Miejsca jednak starczyło dla wszystkich:
To drugie zdjęcie, pochodzi z sąsiedniej plaży, Bridgewater Bay. Wszystkie te zatoczki na Półwyspie Mornington jakby podobne do siebie, nieprawdaż? Nuda, panie, wciąż tylko te klify i ocean, klify i ocean… 😉
11 odpowiedzi na “Gorąca niedziela nad oceanem”
a ja tam nie mam nic przeciwko Mikolajowi w krotkich spodenkach, czegolnie temu w sklepie Peter Alexander w Chadstone 😉
Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka. Patrząc od strony biblijnej i znając klimat Palestyny można jednak przypuszczać, że prawdziwe Boże Narodzenie było bliższe Australii niż Polsce.
No tak, nie wiadomo gdzie jest normalnie a gdzie nie!!!
Jak wyjechałem z Polski do UK to mówiłem że Anglicy jeżdżą odwrotnie. Po paru latach i przyzwyczajeniu się do „lewej” strony można by dojść do wniosku że to Europa jeździ odwrotnie. Przecież my pokonujemy rondo zgodnie z ruchem zegara, a nie właśnie odwrotnie, tak jak Europa! No i tu dochodzimy do świąt Bożego Narodzenia, według mnie najważniejszych dla rodziny. Wszyscy mówią że to trochę dziwne na Pasterkę w krótkich rękawkach, nawet św.Mikołaj w krótkich spodenkach ale to właśnie czas na odpoczynek na długie wakacje.
Gdzie jest „normalnie”?!
Pozdrawiam ze słonecznej i ciepłej dzisiaj (18 stopni) Wyspy
Michał
ADM, szał przedświąteczny jest tu bardzo komercyjny, czasami aż do bólu. Święta są całkiem inne niż w Polsce, bo w środku lata. Jest to też początek okresu wakacyjnego, większość ludzi wyjeżdża gdzieś na Święta lub zaraz po Świętach.
Są jednak również miłe aspekty: koncerty kolęd pod gwiazdami, udekorowane domy, można też normalnie pójść jak człowiek na Pasterkę.
Halloween jest podobnie jak w Polsce: raczej się nie przyjęło. Niektórzy robią jakieś hece na to pseudoświęto, ale ja postanowiłem udawać, że tego nie ma, bo uważam robienie sobie jaj z pogrzebu za straszną głupotę.
A jak to jest z szałem przedświątecznym w grudniu w OZ – jest równie komercyjnie czy też klimatycznie jak w USA czy Europie? Bo jednak temperatura +30 i „Xmas”… no bardzo jestem ciekaw.
Druga sprawa – Halloween. Jak wiadomo OZ to kultura anglosaska, ale gdzieś słyszałem, że tutaj nie jest to zbytnio obchodzone.
piękna plaża, nie to co w PL
Beata, Wy to już jesteście Never Never. W Melbourne mało kto wie, że Canberra w ogóle istnieje ;).
A jak to jest z 'Xmas’ w OZ? Czy upalna pogoda, aby nie przygasza grudniowej komercji szału zakupów i tego specyficznego, gwiazdkowego klimatu?
a u nas panie to ank kliow ani oceanow to dopiero jest nuda.
Same nudy w tej Australii
u nas to panie nawet klifow nie ma…. tylko plaza i plaza…..i ocean…..