To jeden z najpopularniejszych i najbardziej utartych mitów o Australii: „pełno tutaj wszelkich pająków i innych gadów, wszystko jadowite i strach w parku na trawie usiąść.” Najgorsze w tym micie jest to, że zawiera on niestety ździebełko prawdy.
Na początek jednak kilka słów uspokojenia. Otóż nie jest tak, że wszędzie i zawsze trzeba się bać. Większość Australijczyków to mieszczuchy (o ile w ogóle te miasta można nazwać miastami) i nie widziało w życiu na oczy jadowitego węża.
Kilka faktów:
- w Australii nie było śmiertelnego przypadku od ugryzienia pająka od 1984 r. (kiedy to wynaleziono antidotum na jad Sydney funnel-weba)
- w całej historii takich przypadków było 13 (sprawcą 7 z nich był Sydney funnel-web, w Melbourne ten pająk nie występuje) i wszystkie dotyczyły dzieci i osób o osłabionej odporności.
- rocznie około 300 osobom podaje się surowicę po ukąszeniu przez węża
- średnio rocznie bywają 2,3 przypadki śmiertelne po ukąszeniu przez węża
- dla przykładu na Sri Lance jest rocznie 50 śmiertelnych ofiar węży na 1 milion mieszkańców; w Australii ten współczynnik wynosi 0,13, a przecież australijskie węże są bardziej jadowite. Nawet w USA ten współczynnik jest wyższy niż w Australii.
- ofiar jadu węża jest w Australii mniej niż ofiar upadków w czasie jazdy konnej.
- ofiar jadu węża jest w Australii mniej niż ofiar wypadków drogowych na ulicach Augustowa spowodowanych przez nie zbudowanie przez kolejnych kilka lat obwodnicy przez dolinę Rospudy.
Należy więc zachować umiar w panikowaniu.

Co wcale nie znaczy, że problemu nie ma. Dobrze więc jest pamiętać o zagrożeniu i nie pójść śladem Steva Irwina, którego zgubiła rutyna (akurat w postaci płaszczki). Niestety węże istnieją i są groźne dla każdego, a pająki spotyka się koło domów i mogą być bardzo groźne dla dzieci.
W naszym domu nie spotkaliśmy jeszcze red-backa (mało sympatyczny kuzyn czarnej wdowy), ani żadnych gadów, ale nieszkodliwe (ale za to duże) huntsman’y trafiają się od czasu do czasu.

Ostatnio w mediach było opisanych kilka przypadków ukąszeń przez węże („najpopularniejsze” to brown snake oraz wąż tygrysi – ang. tiger snake), w tym kilka śmiertelnych niestety.
Czego więc NIE należy robić?
- chodzić po wysokiej trawie, w szczególności bez wysokich i grubych butów.
- chodzić po lesie poza wytyczonym szlakiem
- zaglądać w krzaki, bo „coś się tam poruszyło, może jaszczurka”.
- wchodzić w pole kukurydzy, żeby sobie zerwać kolbę (tak zginęła ostatnio 9 letnia dziewczynka w NSW, ukąszona przez brown snake’a)
- pracować w ogrodzie bez rękawic (przed wężem może nie uchronią, ale przed pająkami owszem)
- otwierać okien nie mając rozpiętej siatki (prawie wszystkie okna mają siatki)
- niektórzy mówią, że powinno się sprawdzać ubranie jeśli leżało jakiś czas na podłodze
- podnosić beztrosko starych desek z garażu lub ogrodu (ulubione miejsce red backów)
Można za to spokojnie siadać na trawie, w parkach trawniki są koszone i żaden wąż nie ma prawa tam nam zagrozić.
prządka jadalna, pająk całkiem niegroźny

14 odpowiedzi na “Niebezpieczne zwierzęta Australii: węże i pająki”
A czy jest problem z pająkami w hotelach w Melbourne, czy istotnie codziennie powinno się dla bezpieczeństwa kontrolować wnętrze butów?
Szansa na znalezienie jadowitego pająka w bucie w hotelu w Melbourne jest podobna jak na spotkanie niedźwiedzia na ulicach Warszawy, albo na główną wygraną w totka. Mało prawdopodobne, ale niektórym się zdarza.
To nie są znowu jakieś olbrzymy. Huntsman ma może 5-7cm średnicy razem z nogami. Ja nie lubię pająków, ale do tych chyba troszkę przywykłem. Teraz wcale nie chciałoby mi się za nimi ganiać, ale żona by mi tego nie darowała. Staram się więc huntsmana złapać tak, aby nie zabić i wyrzucam gdzieś daleko od domu. Ostatnio dość łatwo dał mi się złapać siatką do łowienia rybek akwariowych.
Poza tym nie ma ich znowu aż tak wiele, ze 2-3 okazy rocznie w domu.
No i one naprawdę nie są jadowite, polują na inne pająki, pożyteczne stworzenia można by powiedzieć.
Byle nie łaziły po mnie.
Co z pajakami zyjacymi w domu? Cyt. „[…]ale nieszkodliwe (ale za to duże) huntsman‘y trafiają się od czasu do czasu”. Prosze nie pisz, ze takie olbrzymy sie zdarzaja, bo az ciarki przechodza, mozesz sprecyzowac bardziej
@roman: masz absolutną rację. Co byś powiedział na małą kooperację przy poprawieniu tego wpisu?
Każde z tych zwierząt ma polską nazwę. Tak trudno ją zastosować? Może cały wpis zróbcie po angielsku?
Nie dawno zostałem ugryziony przez pająka !!
Mięły 3 miesiące i do tej pory nie wiem co to był za pająk !!
W miejscu ugryzienia miałem czarną plamę i spuchnięte !!
Po 2 tygodniach zeszło !
Najgorsze jest to że bym w moim pokoju nad moim łóżkiem ,bo ja śpię na dole a brat na górze łóżku !!
Pewnie przyniósł go ze sobą z lasu ;/
Pozdrawiam ;p
pracuję w Sydney, w stajni od kilku miesięcy (stajnia to świetne miejsce dla pająków) i tak, jak z opowieści słyszałam, że jadowitych tu masa, jak dotąd nie przytrafiło mi się spotkać nawet Huntsmana.
co ty gadasz za bzdury w australi w miescie hjest pelno jadowitych pajakow tylko maja system ze jesli cie ukasi zabijasz pajak dzwonisz na pogotowie a oni na sygnale w 15 minut przyjezdzja ze wszystkimi rodzajami antidotum, a ukaszen jest masa od jadowitych pajakow, sami uciekalismy z mieszkania , znajomych pogryzl to ledwo wyszli z tego, i jest nie bezpiecznie wiec nie pitol trzy po trzy
Drogi fff, tyle osób to może zostało ugryzionych. Ugryzienia red backa bardzo rzadko bywają śmiertelne. Tutaj więcej informacji dla ciekawych: http://redback-spider.com.au/
od roku 1950 w Australii zginelo 2000 osob od ugryznen red-becka dziwne macie te informacje bo ja swoje wyczytalem w Australian Museum
„w Australii nie było śmiertelnego przypadku od ugryzienia pająka od ponad 1984 r.” – co to zdanie znaczy?
Czujny czytelnik na wagę złota, dzięki!
Z ciekawostek 🙂 ja ostatnio widzialam red-bellied black snake w samym centrum Sydney, na Kent street – waz sobie beztrosko przeszedl przez ulice wywolujac tym samym spore poruszenie przechodniow i kierowcow!