Siedzimy sobie z Moniką przy stoliku w ogródku barcelońskiej restauracji. Obiad zjedzony, brzuchy pełne, sprawdzamy jeszcze smak piwa San Miguel…
Obok nas siedzi samotny facet po 40-tce, też już skończył obiad. W pewnej chwili facet zagaduje do nas pytaniem skąd jesteśmy.
– Z Polski – odpowiadam.
-To świetnie – mówi tamten – ja jestem z Australii.
Od słowa do słowa opowiadamy mu o tym, że wprawdzie jesteśmy z Polski, ale mieszkamy teraz w Melbourne. On nam opowiada o tym, że wychował się w Caulfield, a mieszkał długi czas na St Kildzie (czyli w Melbourne). Teraz jednak przeprowadził się do Brisbane, bo tam go wysłała firma.
W tej chwili jeździ sobie wakacyjnie po Europie, podziwia, że Hiszpanie (dobrze, że Katalończycy tego nie słyszą!) mówią czasami po angielsku, bo był niedawno we Francji, a tam ni w ząb. On sam oczywiście żadnego języka poza angielskim nie zna.
Opowiada nam po chwili o tym jak poznał Polaków w Melbourne… Posłuchajcie…
Około 3 lata temu dostał z sądu wezwanie na stawienie się do ławy przysięgłych. Kto oglądał amerykańskie filmy ten wie, że w systemie anglosaskim to ława przysięgłych (wybranych losowo spośród obywateli) orzeka o winie lub jej braku.
Oskarżeni o gwałt na prostytutce byli trzej Polacy (tu podał ich nazwiska, ale nie pomnę). Wszyscy przebywali w Australii od kilku miesięcy na tymczasowych wizach pracowniczych, a rodziny zostawili w Polsce.
Zdaniem naszego Ozika sprawa była od początku jasna: oskarżeni byli niewinni, a prostytutka chciała się na nich zemścić, bo jej zwyczajnie nie zapłacili. Okazało się jednak, że w ławie przysięgłych była grupa dość purytańsko nastawionych osób, zdaniem których sam fakt wynajęcia prostytutki zasługiwał na potępienie i nie byli skłonni tak łatwo uniewinnić Polaków. Udało się jednak wszystkich przekonać, że „skrzywdzona” prostytutka powinna być może wnieść sprawę o oszustwo handlowe, a nie o gwałt i nasi rodacy zostali uniewinnieni przez sąd.
Wielkie było zdziwienie Oziego, gdy po ogłoszeniu wyroku Polacy dowiedzieli się komu zawdzięczają korzystną decyzję ławy przysięgłych, przyszli do niego i chcieli go w podzięce zaprosić na piwo! I nie widzieli w tym nic niestosownego.
10 odpowiedzi na “Jaki ten świat mały”
Konrad, obawiam się, ze zaproszenie na piwo było serio, a twój komentarz uznaję za żart. Albo zupełnie inaczej pojmujemy bezstronność sądu.
to zaproszenie na piwo to jakies zarty?
Czekam z niecierpliwoscia na tego posta.
Postanowiłem pomilczeć w tym roku nad tymi grobami. Znalazłem w Australii ślad jednego Ozika co walczył w powstaniu. Może kiedyś o nim napiszę, ale nie z okazji rocznicy, bo moim zdaniem tego koszmaru nie powinno się świętować.
Kto wie… Z parlamentu ich pogonili, a ze wielu mialo na pienku z prokuratura to moze do Australii zwiali 🙂
A tak na marginesie to zawiodles mnie. Czekalem na posta o Powstaniu Warszawskim (nawet sobie cieta riposte przygotowalem) a tu NIC!
Lamiesz nasza nowa (dwuletnia) swiecka tradycje.
Nieladnie, oj nieladnie…
Biszop, mówisz, że chłopaki od Leppera się na antypody wypuścili?
Konrad, jak to co dziwnego? żartujesz, prawda?
Na St. Kilda zdaje sie ze na Inkerman St. jest takie biuro broniace praw „working girls” w oknie wywieszone opisy co sie jakiej przytrafilo z klientem, typu wykorzystal, pobil, nie zaplacil, dosc szczegolowe opisy i to z prosba o pomoc.
A zaproszenie na piwo to co w tym dziwnego? z wdziecznosci? Ozi bardzo lubia sobie wypic, szczegolnie jak ktos im stawia a oni nie placa.
hehe Polacy mają swoją dobrą sławę 😉
Eeee… Chlopaki chcialy sie odwdzieczyc, a on od razu, ze „niestosowne”.
Poza tym – czy prostytutke mozna zgwalcic?
Chyba tylko w Samoobronie! 😉