Wierzcie lub nie, ale po dłuższej nieobecności w kraju pewne rzeczy odbiera się inaczej. Pojechałem z Rodzicami i dziećmi na naszą wieś, do Straszkowa koło Koła w Wielkopolsce. Spędziłem tam dawniej mnóstwo czasu, poniekąd tam się wychowałem. I jakoś nigdy przedtem tak wyraźnie nie zobaczyłem tych pól malowanych zbożem rozmaitem, posrebrzanych żytem. Wszystko zaś przepasane wstęgą, miedzą zieloną, a na niej z rzadka ciche grusze siedzą.
Czy trzeba być emigrantem aby to dostrzec?
Tego samego dnia po południu dziadek wystawił Tomkowi na ogród huśtawkę. Taką dużą bardziej a la siedzący hamak niż zabawka dla dzieci. Tomek jak to Tomek, zaczął zabawę od próby rozhuśtania z pozycji bezpiecznej, czyli stojącej obok. Zobaczyła to przechodząca sąsiadka i krzyczy do małego:
– Tomek, nie huśtaj jej tylko wsiadaj na nią!
Tomek nic, obejrzał się, huśta dalej.
– Tomek, wsiadaj – krzyczy sąsiadka.
Tomek dalej huśta.
– No wsiadaj kurwa mać Tomek!
Tomek obejrzał się zdziwiony i wsiadł.
Sąsiadka nie bez dumy:
– Widzicie? Jak nie przykurwujesz to cię nie posłucha!
3 odpowiedzi na “Wsi spokojna, wsi wesoła”
:-))))))))))))))))))
No do tej sielanki nalezaloby dodac ze grusze conajmniej od 10 lat nie owocuja (bynajmniej na tej miedzy 🙂
Chyba nie trzba być emigrantem … wystarczy na chwile zwolnić tempo … zatrzymać się na łące/w lesie … i posiedzieć sobie w ciszy.