Dzisiaj rano, niespodzianie, zapukała do mych drzwi…
Nie, wcale nie wiosna. Zima.
Szyby samochodu pokryte szronem. Żadna wielka sprawa, taki szronik w Polsce bywa nawet we wrześniu, było pewnie -0,1 st.C.
Tyle, że jest dopiero 30 kwietnia… Szron to ja tutaj widywałem dotychczas ze 2 razy do roku w lipcu… Być może krótko tu jeszcze mieszkam to mało wiem.
Tymczasem radio w samochodzie (ABC1) wyprowadza mnie z błędu: zanotowano najniższą temperaturę w kwietniu od ponad 50 lat! Mało tego: po raz pierwszy od 60 lat przez 4 dni z rzędu było w kwietniu mniej niż +15 st.C w dzień.
Ho ho, panie i panowie, kurtki z szaf czas wyciągać.
Samemu mi się nie chce wierzyć, że jeszcze kilka dni temu robiłem fotki kąpiącym się w morzu.
Jak ktoś chce sobie poczytać po angielsku to zapraszam tutaj. Najlepsze są komentarze czytelników, boki można zrywać.
Dzień mamy za to piękny, +18 st. i słonko.
6 odpowiedzi na “Szronik”
Globalne ocieplenie…
a czym ja grzesze? Napoleon tak naprawde powiedzial
Mati, wybieramy się sprawdzić polski klimat niedługo.
Veb, nie ma już ocieplenia, są „zmiany klimatyczne”.
Konrad, grzeszysz chłopie.
Napoleon powiedzial o polskim klimacie: „Przez 9 miesiecy lute mrozy a przez reszte zimnica”, no to wynieslismy sie do Australii po te ciepelko, sunshine
Nie ma to jak Globalne Ocieplenie 🙂
A w Polsce kwiecień słoneczny. Od naszego powrotu (1 kwietnia) ciągle słońce, praktycznie brak chmur, zero deszczu. Na wczoraj zapowiadali deszcz, wyszedł z tego najcieplejszy dzień, sporo ponad 20 🙂