Na ostatnią Formułę 1 nie miałam zbytnio ochoty. Pędzące mechaniczne konie jakość mnie nudzą, ale jako że był to wypad rodzinny to się na niego zmobilizowałam. Niestety w nocy złapał mnie jakiś wirus i na wieczorne szaleństwa na torze nie byłam stanie jechać do miasta. Nie żałuję tego, bo do tej pory Kubica nigdy nie dojechał do mety w Melbourne. Co prawda jest coraz jej bliżej z roku na rok, ale zawsze z toru wypada.
W ramach prewencji rozprzestrzeniania się wirusa gardłowego, wszystkie buziaki zostały zabronione lub zastąpione przesyłaniem buziaków za pomocą ręki i przytulaniem. Wieczorny efekt tego jest, że słyszę codziennie zapewnienia, że „jestem najlepszą z mam” i niecierpliwe pytania: „kiedy do końca wyzdrowieję?” Fajnie jest mieć dzieci…. i męża 😉
2 odpowiedzi na “Rodzinnie”
i takie dzieci i mezowie 🙂
Fantastyczny wpis. Zwłaszcza ostatnie zdanie – ciepłe i straszliwie prawdziwe! Jak fajnie, że są tak fajne mamy i… żony 🙂