Jacy my jesteśmy bezradni. Od paru dni zapowiadano koszmarną pogodę na sobotę, wiadomo było, że będzie ogromne zagrożenie pożarowe. Nic nie było zaskoczeniem, wszystkie służby przygotowane, całkowity zakaz używania otwartego ognia (nawet gazowe BBQ są zabronione). A jednak…
Wczoraj w Melbourne zanotowano najwyższą temperaturę w historii: +46,4 st. C (poprzedni rekord +45,6 padł w roku 1939). Przy tym wiał silny wiatr, takim żarem jaki bije czasami z otwartego piekarnika. Wilgotność powietrza ok. 5%.
I wybuchły pożary: cudowne miasteczko Marysville w Yarra Ranges praktycznie przestało istnieć, zdjęcia pogorzelisk są przerażające (gdy byliśmy w tym mieście ostatnio to leżało tam kilka cm śniegu).
Prawdopodobnie niewiele lepiej wygląda miasteczko Kinglake (z tych okolic całkiem niedawno pisałem bloga).
W chwili gdy to piszę doliczono się co najmniej 36 śmiertelnych ofiar pożarów. Aktualna mapa pożarów w Wiktorii dostępna jest dla ciekawskich tutaj.
Dzisiaj w Melbourne jest +21 st. C (ochłodzenie przyszło wczoraj ok. 17:00 i temperatura spadła w ciągu godziny o 20 st.) i trochę kropi deszczyk.
Miałem napisać kolejny odcinek relacji z NZ, ale chyba poczekam z tym do jutra…
4 odpowiedzi na “Siła ognia”
[…] Pod względem liczby ofiar najgorsze były pożary w 2009 roku (Czarna Sobota). Za to w sezonie 1974/75 spaleniu uległo ponad 100 mln ha, czyli jakieś 15% […]
Mój syn jest w Australii, w Melbourne… Nocą widzą łunę nad miastem… Mam nadzieję, że to już koniec tych upałow…niebezpieczeństw…ludzkich tragedii
Oglądałem zdjęcia na stronie News i powiem, że brak mi słów. Jak nie powódź to pożary zniszczą człowiekowi cały dorobek.
to straszne co tam sie wydarzylo, nie mam slow