Jeśli ktoś myśli, że Australia to jest kraj wolności to się głęboko myli. Oto w końcowej fazie jest projekt wprowadzenia w Australii cenzury internetu. Dołączymy dumnie do takich prekursorów filtrowania sieci jak Chiny i Arabia Saudyjska. Bardzo chciałbym wierzyć, że Australijczycy odwołają tych osłów z Partii Pracy z urzędu w najbliższych wyborach. Chciałbym, ale nie wierzę. Myślę, że Ozi jak stado owiec pójdą na rzeź bez specjalnego protestu i okaże się, że to nie Kiwim geny się z owczymi wymieszały…
Zresztą ja mam swoją teorię, że ludziom wolność nie jest potrzebna. Dać im chleba i igrzysk (piwa i footy) to resztę mają w…
Może to ostre słowa, ale trudno mi wprost uwierzyć, że to się dzieje naprawdę…
5 odpowiedzi na “Wolny kraj? Na pewno nie tutaj”
Pomyłka, jakie 30%?! Frekwencja chyba ledwo dobiła do 40%, a 1/4 z tego wybrała przyszły rząd… Pamiętną koalicję wybrało 10% Polaków.
Wojo, zależy jak na to spojrzeć. Jestem zdania, że jeśli ograniczenie pewnych aspektów demokracji wychodzi na dobre jej samej – to cel uświęca środki. W tym konkretnym wypadku, władza dana jest rządzącym przez WIĘKSZOŚĆ, czyli wedle definicji demokracji. Taki system stworzony został po to, aby wyeliminować takie przypadki jak u nas, gdy leniwa większość została udupiona przez 30% społeczeństwa. Wtedy dopiero zaczął się raban – i dopiero wtedy dotarło do niektórych, że głosowanie jest ich obywatelskim obowiązkiem.
Również serdecznie pozdrawiam 🙂
Raczej się z tym nie zgodzę, Oblat to jest właśnie demokracja i wolność wyboru. Ciekawy jestem frekwencji w Australii gdyby wybory nie byłyby przymusowe. Pewny jestem że była by mniejsza niż w Polsce pozdro !
Wojo, jak patrzę na przedostatnie polskie wybory parlamentarne i ostatnie prezydenckie oraz frekwencję tychże, to zdecydowanie jestem zdania, że akurat TEN typ przymusu jest jak najbardziej godny pochwały…
No tak zapomniałeś dodać, że w „wolnej” Australii głosowanie na premiera itp. też jest obowiązkowe ? Bo inaczej dostaniesz mandat hehe pozdro !