Kategorie
Życie w Australii

Święta – część druga

Piątek – rano

Pora w końcu wybrać się z Tomkiem do lekarza. Od ostatniego przeziębienia, które było 4 tygodnie temu kaszel jakoś nie może minąć. Pani doktor stwierdza, że wszystko ma czyste, ale stwierdza przechodzoną infekcję i zaleca antybiotyk… Recepta zostaje nie wykupiona do dzisiaj, może jednak te wziewy, które dostaje od 2 tygodni pomogą w końcu…

Piątek – 10 rano

Godzinna podróż pociągiem i autobusem z domu do pracy, bo dzisiaj będę miała świąteczne party, a przecież winko lubię. Tę godzinę można spokojnie spędzić na czytaniu ksiązki.

Piątek – 11-18

Praca – dane, które zmodyfikowałam w jednym systemie, nie pojawiają się w drugim. Moje zgłoszenie problemu w tym przedświątecznym czasie nie jest pilne. Aż do czasu gdy okazuje się, że najprawdopodobniej ten sam problem jest w aplikacji, która będzie testowana przez końcowych użytkowników w piątek. Ale to już problem mojego szefa, który dziwnym trafem nie wybiera się na party.

Piątek – 18:30-20

Razem z innym testerem z Indii wybieramy się na świąteczną imprezę. Facet o 18 nie był zbytnio zdecydowany czy się wybrać, czy też nie. Nie pamiętał numeru swojego stolika, a internet na jego kompie przestał działać. Dziwne bo na moim działał. Sprawdzam mu numer stolika i wybieramy się razem do city- kasyna. Pada, a to w Melbourne oznacza, że będą korki i podróż trochę zajmie więcej czasu niż zwykle.

Piątek- 20-23:30

Drinki dobiegają końca, gdy wchodzimy na salę. Wielkość jej oszałamia, wiedziałam że ma być ponad 150 stolików- przy każdym 8-10 osób, ale naprawdę nie spodziewałam się takiej imprezy. Do uroczystej kolacji- obiadu przygrywa orkiestra. Co odważniejsi – „wcięci” wkraczają na parkiet lub scenę. Pomiędzy posiłkami szukam znajomych. Przy jednym ze stolików, poznaję faceta, którego wydaje mi się, że widzę pierwszy raz na oczy, a on mówi, że pamięta gdy razem kilka lat temu przechodziliśmy pierwsze szkolenia w firmie. Och ci Australijczycy mają pamięć do twarzy i imion.

Poraz pierwszy gram w Bon-Bon. Coś na kształt cukierków z patyczkami, które ciągnie się w dwójkę i kto weźnie większą cześć to wygrywa schowane jakieś drobiazgi w cukierku. Szczęśćia zbytnio nie miałam i musiałam zadowolić się papierwą koroną.

Śmiesznym zdarzeniem było, że żona jednego z kierowników projektów dowiedziała się w trakcie kolacji, że mąż zrezygnował z urlopu pomiędzy Świętami a Nowym Rokiem… No cóż, to fakt, że jesteśmy ostatnio mocno zajęci, ale nie uważam żeby to był dobry moment na przekazywanie takich wieści.

Sobota- Niedziela

Pomimo, że impreza trwa nadal muszę się zbierać do domu, bo jutro kolejna impreza planowana w naszym ogrodzie. Mąż odbiera mnie i zawozi do domu. Pada i jeszcze trochę popada. A w domu pozostaje tylko dać dzieciom buzi i mieć nadzieję, że jutro będzie bez bólu głowy i z lepszą pogodą.

W odpowiedzi na “Święta – część druga”

Dodaj komentarz: