Kategorie
Polska Polska 2008

Zielona trawa po drugiej stronie wzgórza

Trochę się bałem tego wyjazdu do Polski. Tym razem nie piękny i zielony czerwiec, ale szary i zimny listopad. Co jakiś czas dostaję listy od czytelników bloga i bardzo często zaczynają się od słów typu „Witam z zimnej i brudnej Polski”.
Trochę się więc bałem, że moje wyidealizowane wspomnienia zderzą się boleśnie rzeczywistością.
Tymczasem Warszawa przywitała mnie temperaturą blisko +20 st i słonkiem. Na Wszystkich Świętych ludzie zamiast zakładać czapki zdejmowali płaszcze.
W chwili kiedy to piszę, za oknem w Koninie świeci słonko, termometr pokazuje +14 st., a ja dzisiaj rano zbierałem w lesie maślaki bez nerwowego oglądania się czy z trawy nie wyskoczy wąż tygrysi.

W moim ulubionym Poznaniu byłem bardzo krótko, ale przyznać muszę, że chociaż zawsze to miasto lubiłem to naprawdę można je docenić dopiero po dłuższej nieobecności. Mówię więc poznaniakom: mieszkacie w pięknym i czystym mieście, nie macie się czego wstydzić przed światem (jeśli zapomnimy na chwilę o stanie dróg). Wielu mi na to odpowie, że przecież tyle rzeczy zostaje do poprawienia: galeria Arsenał wciąż straszy na Starym Rynku, pokomunistyczna zabudowa Św. Marcina i Okrąglak wciąż czekają w kolejce do odmłodzenia. Prawda to, tyle, że również w miastach australijskich jest wiele miejsc zapomnianych i kłujących w oczy brzydotą. I dobrze, że w Polsce ktoś myśli o poprawieniu stanu rzeczy, bo w Australii takie uwagi o szpetocie niektórych ulic wywołują reakcję alergiczną: nikt tego nie przyjmuje do wiadomości, bo przecież mieszkamy w „the most liveable city in the world” (to jest dogmat!).

Twierdzę, że Polska to całkiem przyjemny kraj. Tak długo jak nie włączamy wiadomości w TV, bo wyskoki wybrańców narodu są doprawdy momentami porażające, odwyka się od tego na emigracji.

Jutro odwiedzam Warszawę, może uda się zobaczyć uroczystości z okazji 11 listopada. Weekend spędzę już w Melbourne.

11 odpowiedzi na “Zielona trawa po drugiej stronie wzgórza”

To prawda, ale jednemu jest dobrze jak jest i z tym co ma i gdzie jest, inny chce żeby mu było lepiej. Inna sprawa, że to co dla jednego jest ok, dla drugiego jest nie do przyjęcia. Ilu ludzi, tyle postaw i podejść do życia:).

Ja też kiedyś chciałem się odseparować, a teraz kiedy mi się to udało to myślę, że w gruncie rzeczy wszędzie są jakieś problemy i wszędzie można żyć normalnie, wszystko zależy od podejścia do życia.

Box’erko, nie tylko od polityki… niestety. Ja bym mógł zapisać kartkę A4 od czego chciałbym odseparować swoją substancję (ostatnio coraz bardziej) pofałdowaną:).

a tak emigracja to najlpeszy sposob na odseparowanie substancji pofaldowanej
a szczegolnie bolesci tej czesci ciala
od wszelakich wiadomosci politycznch … …
smutne ale prawdziwe.
pozdrawiam

Widzisz, Przemo, to też nie jest chyba do końca tak.
Niestety większość ludzi jest zdania, że i tak nic się tu nie zmieni – i trudno mi się im dziwić. Z jednej strony wiadomo, że ktoś musi te zmiany zainicjować, z drugiej strony potrzeba na to długich lat, które każdy chce spędzić w najlepszych dla niego i jego rodzina warunkach. Poza tym ludzie w Polsce strasznie pędzą, niestety i nawet dla siebie nie mają czasu…
Inna sprawa to to, co może zdziałać jedna osoba. Wiem, że każdy tak myśli, ale tak naprawdę, jedyne co można zrobić to oddać zgodny z własnym sumieniem głos na wyborach – tylko co z tego, skoro polska polityka to bagno gnoju…
I weź tu optymistycznie czekaj na zmiany. Ja tam marzę, żeby je oglądać z Oz… Ech, może po prostu jesienna melancholia mnie dopadła.

I tak źle, i tak niedobrze. Proponuję na kolejnych maturach temat pracy z polskiego „Życie w Polsce jako przykład tragedii antycznej”…

Do Warszawy mam zawsze uczucia mieszane, ale to miasto ma swoje niewątpliwe zalety. Wcale nie wszystko podobało mi się w Polsce, oj nie. Ale nie będę tutaj pisał, bolączki znamy, ale nic nie robimy aby je zmienić.
Pozdrowienia już z Melbourne.

Oj troche juz nie zagladalam do Was. Ciesze sie, ze odwiedziles Polske, ciesze sie, ze sie Tobie wszystko podoba.Ja tez tesknie za Polska, obojetnie czy to jesien czy lato. Kocham tam byc. Prawdopodobnie wybierzaemy sie na swieta, ale zalezy od pogody.Mamy dom nad jeziorem i boje sie , ze jak zawieje to nie dojedziemy, wiadomo zima nikt tam nie odsnieza.Bardzo mocno Was pozdrawiam i mysle ze juz wyladowales u siebie w domku. Milego weekendu zycze

Leave a Reply to Biszop - PoznaniakCancel reply