Kategorie
Życie w Australii

Kacka Dziwacka

Małe dzieci seplenią, normalka. Najpierw się cieszymy, że w ogóle coś mówią, potem twierdzimy, że są jeszcze małe i mają prawo seplenić.

Do jakiego wieku dziecko może seplenić? 5 lat? 6 lat? Dla nas sygnał alarmowy wybił gdy Ewa miała 5,5 roku i wciąż sepleniła. Słuchaliśmy przecież nagrań Arki Noego i tam dzieci w jej wieku mówią i śpiewają wspaniale. Potem jeszcze przeczytałem książkę Andrzeja Chciuka „Emigrancka opowieść” i dotarło do mnie, że na emigracji jest trudniej i jeśli nad tym nie popracujemy to dzieci będą sepleniły już zawsze. To nie żart, kto zna realia emigracyjne to wie o czym mówię: niestety większość dzieci emigrantów po polsku sepleni i tak im zostaje na zawsze.

Zaczęliśmy więc pracę. Na początku próbowaliśmy uczyć wymowy szumiących głosek („Szary szal!”) i „r” (trzeba powtarzać „tydydynka”, dzięki Eskimos, pomysł wyborny). Po krótkim czasie doszliśmy do takiego stanu, gdy Ewa potrafiła każde słowo wymówić poprawnie, ale gdy mówiła pełnymi zdaniami to wciąż sepleniła.

Zaczęła się orka. Postanowiliśmy każde jej zdanie poprawiać. Każde.
Ewa: – Tato, jaka piękna lalecka, jak księznicka.
Tata: – Ewa powiedz: laleczka jak księżniczka.
Ewa: – Laleczka jak księżniczka.

To trwało kilka tygodni. Przyznaję, że miewałem chwilę zwątpienia, czy dziecko po prostu nie przestanie z nami rozmawiać. Jednak wytrwałość przyniosła sukces i to szybko. Ewa zaczęła mówić normalnie, jak każde polskie dziecko w jej wieku. Jesteśmy z niej dumni.

Aż w końcu zapisaliśmy ją na zajęcia jednego z dziecięcych zespołów pieśni i tańca w Melbourne (polskiego). Ewa wraca z zajęć i śpiewa sobie:

Ewa: – „Nad zecką, opodal ksacka, mieskała Kacka Dziwacka…”
Mama: – Ależ Ewuniu, jak Ty śpiewasz, przecież umiesz już ładnie mówić?
Ewa: – Mamo, śpiewam, bo inne dzieci też tak śpiewają.

Masz ci los!

6 odpowiedzi na “Kacka Dziwacka”

Trochę mnie ta notka przeraziła. Mam nadzieję, że uda mi się zrealizować plany bycia rodzicem na cały etat i poświęcenia pracy tylko połowy… tym bardziej, że większość kontaktu z językiem polskim dla naszych przyszłych dzieci będe musiał zapewnic sam…

Tak sie zastanawiam jak to bedzie z Antosiem 🙂 Jak narazie to gaworzy po polsku no i podobno troche po francusku 🙂

Oczywiscie, ze jest inny ale opisujac go myslalam o tym jaki wplyw maja inni na zycie naszych pociech. Problemu jezyzkowe a ich rozwiazywanie i reakcja dziecka na dostarczane mu na zadany temat wiadomosci. Dostrzeglam w tym wszystkim analogie do mojej historyjki, ot dlaczego ja przywolalam. Milego wiecozru wam zycze, u mnie juz pierwsza w nocy, ooo qrka noga chyba czas mi sie do lozka zapakowac.
Pa!

Boxerka, problem który opisałaś jest trochę inny od tego z mojego posta. Zderzenie ideałów z rzeczywistością czeka każdego. Ja chciałbym wierzyć, że to czego uczymy dzieci w domu będzie właściwe w życiu poza domem, ale pewności takiej nie mam.
Jednego jestem pewien: w Australii łatwiej to osiągnąć niż w Polsce. I to jest niestety smutne.

blehhe he he he he he
Na kazdym kroku zabijaja mine slowa
„bo inne dzieci….”
Moje pierwsze doswiadczenie mialo miejsce zaraz po tym jak corka zaczela chodzic do przedszkola. Wczesniej pobierala nauki tylko od mamy i taty. A oni wciaz i wciaz ja oklamywali (biedne dziecko), mowiac: „nie klam, badz grzeczna, badz mila, nie to…, nie tamto..”
No i pewnego dnia uslyszelismy pierwsze niespodzianki, „Mamo oni mnie popychaja a ten chlopiec mnie szczypie to boli … tak nie mozna, prawda?” „Tak coreczko masz racje” mowilam „ale skoro oni nie wiedza czego nie wolno to musisz sie bronic w taki czy inny sposob.” Co i rusz slyszelismy: „mamo …..” az ktoregos dnia powiedzielismy jej: ” slonko jak ten chlopiec zrobi to jeszcze raz ty musisz kopnac go z calych sil miedzy nogi, zaboli go to bardzo ale juz nigdy wiecej nie dokuczy ci” „mamo ale ja tak nie moge zrobic pani bedzie zla i dostane kare” „coz dostaniesz kare ale on nigdy wiecej nie podniesie na ciebie reki!” „nie, ja tak nie moge mamo”
No i po ilus takich dyskusjach jak i tych przedszkolnych historyjkach uzmyslowilam sosbie, ze moj autorytet nie ma juz takiej mocy, przeciez powtarzam dziecku same bzdury, ktorych nikt w realnym swiecie nie przestzega. Tak wiec wysuwa sie wniosek, ze nie nalezy mamie i tacie wierzyc jak sie wierzylo wczesniej, w zyciu przedprzedszkolnym. …
Dziecko zaczyna stawiac opory, zaczyna spogladac na ciebie jak na klamceopowiadacza, ktory same bajki opowiada. Od tego momentu bycie rodzicem jest o wiele trudniejsze.
Nie jest latwo byc rodzicem. 🙂

W moje jokolicy nie ma nijakiej polskiej organizacji, niestety … za malo nas.
pozdrawiam

Dodaj komentarz: